Muszę się przyznać, że ostatnio, gdy nie upiekłam chleba, głodowała przeze mnie cała rodzina;) Zazwyczaj mamy jakiś zapasowy chleb w zamrażarce, tym razem okazało się jednak, że wszystkie zapasy zostały zjedzone. Dziś zatem przepis awaryjny, na bułeczki do zrobienia w niecałą godzinę. Przepis pochodzi z tego bloga.

240 g ciepłego mleka
115 g wody
1 łyżeczka miodu
55 g masła
1 jajko
400 g mąki pszennej
160 g mąki pszennej pełnoziarnistej
15 g drożdży
1 1/2 łyżeczki soli
Dodatkowo:
mleko do posmarowania
ziarna do posypania: mak, siemię lniane, sezam
Drożdże rozkruszamy do miseczki, dodajemy połowę ilości ciepłego mleka, mieszamy odstawiamy na 10 minut.
Do garnuszka wlewamy resztę mleka, dodajemy wodę, miód i masło, podgrzewamy do momentu, aż mało się rozpuści, odstawiamy do wystygnięcia.
Do dużej miski wsypujemy mąki, dodajemy zaczyn oraz mleko z masłem z garnuszka. Dodajemy sól, jajko i łączymy wszystkie składniki. Wyrabiamy ciasto przez 5 minut, powinno być elastyczne i trochę lepkie.

Taki szybki, rezerwowy przepis zawsze się przyda, więc zapisuję :)Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCiesze się, pozdrawiam i ja!
OdpowiedzUsuńpiękne te bułeczki. tak własnie szukam jakiegoś przepisu bo w week wybieram się na wycieczkę i przydałyby się takie dobre bułeczki do plecaka;)
OdpowiedzUsuńPanno Malwinno, a to polecam. Albo nocne bułeczki, też szybko się robą a rano 15 minut w piekarniku i cieplutkie jeszcze pakujesz do plecaka i w drogę! Życzę udanej wycieczki:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie rosną ;)
OdpowiedzUsuńHolgo, oby wyrosły;)
OdpowiedzUsuń