
2 białka
500 g marcepanu
1/2 szklanki cukru pudru + trochę do posypania
1/8 łyżeczki esencji migdałowej
1 łyżka likieru pomarańczowego (dałam 2 łyżki)
1 1/2 łyżeczki startej skórki z pomarańczy (dałam skórkę z całej)
1 białko, marcepan, esencje migdałowa i cukier puder miksujemy, aż powstanie gładka, kremowa masa. Dodajemy likier i skórkę z pomarańczy, ubijamy jeszcze przez 1 minutę, by połączyć składniki.
Przekładamy masę na podsypany cukrem pudrem blat i formujemy 2 walce o średnicy 2 cm i długości 45 cm. Kroimy każdy na 1.2-cm kawałki (u mnie były większe), z każdego kawałka formujemy kulkę.

Pieczemy około 15 minut w temperaturze 175 stopni, aż ciasteczka zezłocą się. Przekładamy wraz z papierem na kratkę i pozwalamy wystygnąć.
Wyglądają kusząco :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają i na pewno pyszne :)
OdpowiedzUsuńMarcepan i pomarańcza. Już mnie nie trzeba namawiać.
OdpowiedzUsuńO jaki świetny pomysł! Jeśli tylko zostanie mi wystarczająco dużo marcepanu, chętnie je upiekę. :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
nie, nie może byc!
OdpowiedzUsuńte makaroniki są tak cudowne, tak obłędne!
raj na ziemi z takimi słodyczami ;]
Bartku, bardzo miło mi Cię gościć w mych blogowych progach:) cieszę się, że ciacha przypadły Ci do gustu:)
OdpowiedzUsuńGrażyno, kocham marcepan,więc muszę przyznać, że pyszne:)
Kabamaigo, mam to samo:)
Oliwko, mam nadzieję, że Twoje będą ładniejsze;)
Karmelitko, dzięki wielkie za moc miłych słów:)
Pozdrawiam!
Pysznie wyglądają Korniczku, chętnie spróbuję,bo ja jeszcze nigdy nie jadłam makaroników.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Korniczku, wiesz, ze ja też je robiłam, ale mi tak popękały i zrobiły się dwa razy większe, a Twoje nie... Może to od marcepana zależy...? Wolałabym Twoje, ale smak i tak był nieziemski - mam jeszcze cztery...:)
OdpowiedzUsuńMajanko, ale to nie są takie francuskie makaroniki, w sumie chyba nazwa ma tyle wspólnego że jest tu białko i migdały. Mimo wszystko polecam!
OdpowiedzUsuńEwelajno, no właśnie, nie popękały, a tak pięknie wyglądały na zdjęciu! ja się zastanawiam czy to nie kwestia tego że nie posmarowałam kulek białkiem ale już mi jajka zabrakło.
Może chcesz wszystkie moje za Twoje 4 popękane?:)
Ale, słuchaj, one mi nie popękały tak, jak tam na zdjęciu - tak to ja też bym chciała... I te piękne pomarańczowe środki... Ja takich nie miałam...:(. Moje są podobne do Twoich tylko spuchły, a nie popękały - są niby kuleczkami, ale wyglądają trochę tak jak maleńkie jasne racuszki. Więc takich tym bardziej byś nie chciała, bo one gorsze wizualnie od Twoich... Cóż... Tam musi być coś jeszcze, czego nie zamieścili w przepisie...
OdpowiedzUsuńUwielbiam makaroniki Korniku! :) Są tak cudownie megachrupkie, delikatne, ach! rozpływają się!
OdpowiedzUsuńmam na nie wielką ochotę:D
OdpowiedzUsuńWłaśnie, że są bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńCudne, małe słodkości:)
OdpowiedzUsuńWyszły Ci obłędnie,aż chce się na nie patrzeć :)
OdpowiedzUsuńmmm... wygladaja pieknie:) chetnie bym sie poczestowala takimi pysznosciami:)
OdpowiedzUsuńEwelajno, faktycznie do tych z przepisu to nijak się mają:) ale najwazniejsze że są smaczne:)
OdpowiedzUsuńKuchareczko, oj rozpływają, rozpływają, coś o tym wiem;)
Agado, a do namawiam, by się częstować:)
tjarymo, dziękuję!
Olciaky, dzięki:)
Kasiu, a nie jeść?;)
Ago, a to częstuj się, proszę bardzo!
Pozdrawiam:)
ja też bym się z chęcią poczęstował, bo wyglądają niesamowicie i są z tego co napisałaś proste w przyrządzeniu... Tylko jeden składnik mi tu nie odpowiada a mianowicie marcepan...
OdpowiedzUsuńJędrzeju, jeśli nie odpowiada Ci główny składnik to chyba nie masz po co po nie sięgać;)
OdpowiedzUsuńWiesz spróbowałbym ich bo może w tej postaci marcepan by mi odpowiadał... Wyglądają apetycznie
OdpowiedzUsuń