Składniki na około 15 biscotti
1 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki posiekanej czekolady
1 dojrzały banan
2 jajka
1/2 szklanki masła orzechowego
3/4 łyżeczki ekstraktu waniliowego
W misce łączymy suche składniki - mąkę, sodę, i sól. Dodajemy cukier i posiekaną czekoladę.
Mikserem mieszamy rozgniecionego widelcem banana, jajka, masło orzechowe oraz ekstrakt, by składniki połączyły się. Wsypujemy suche składniki i miksujemy do ich połączenia. Masa powinna być lepka, ale jeśli będzie bardzo przyklejała się do rąk należy dodać odrobinę mąki i wymieszać.
Na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia formujemy płaski, długi bochenek - mój w najszerszym miejscu miał 15 cm, ale formujemy go zależnie od tego, jak duże chcemy kromeczki. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 175 stopni, pieczemy 30 minut. Temperaturę piekarnika zmniejszamy do 150 stopni. Wyjmujemy i studzimy 5 minut na blaszce, na której się piekł a następnie przekładamy wraz z papierem na kratkę i odstawiamy do przestygnięcia na 15 minut.
Upieczone biscotti można zanurzyć w roztopionej czekoladzie.
bardzo to ciekawe tyle sie piecze z bananami ale biscotti z nimi nigdzie przedtem nie widzialam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak bezmyślnie, "łyżeczkowo", wykorzystałam moje masło orzechowe.
OdpowiedzUsuńW takich biscotti sprawdziłoby się idealnie.
Pozdrawiam! :)
do kawy z mleczkiem idealne!!!
OdpowiedzUsuńvegeswiat, dla odmiany warto spróbować:)
OdpowiedzUsuńOliwko, u mnie masło orzechowe stało, wyjedzone do połowy i jakoś nikt nie miał pomysłu na nie, więc je przerobiłam na biscotti:)
myniolinko, o tak tak. Do kawki pitej na słonku w leniwą sobotę:)
można chrupac, można moczyc w kawie.. pysznie
OdpowiedzUsuńAsiejko, bingo, choć ja wolę chrupać:)
OdpowiedzUsuńAle przepysznie wygladaja! mniam:)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo, Olu:)
OdpowiedzUsuńO ja.. Zjadłbym sobie takie biscotti.. Wyglądają przepysznie.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że szansa na ich zrobienie jest u mnie tak niewielka - gdy dorwę się z łychą do słoika z masłem orzechowym, nie potrafię wypuścić go z ręki, aż nie pokaże mi się jego dno;))
A i drugiego dnia są lepsze?? Dobrze wiedzieć..u mnie w domu takie słodkie 'sucharki' rozchodzą się w okamgnieniu...i jeszcze nigdy nie miałem spróbować takich 'przeleżakowanych'..
Spencerze, to musisz kupić 2 słoiki masła orzechowego - jeden będzie do biscotti i innego użycia a drugi do wyjadania:)
OdpowiedzUsuńPiekłam je wieczorem, jak rano wyjęłam jednego z pudełka (które jest specjalnie ukryte przed łakomczuchami) był lepszy niż od razu po upieczeniu. Trzeba wiedzieć gdzie chować takie smakołyki:)
wow, Marta czarujesz wiesz?
OdpowiedzUsuńAlu, hihi, czarować to ja właśnie idę, bo zabieram się za chleb z orzeszkami:) Dziekuję!
OdpowiedzUsuńco? to ja jak wrócę z gościny- na imieniny idę , zaraz zajrzę do ciebie , kurcze aż mam wypieki , choć to ty będziesz piec , a nie ja :D ( na razie nie ja *)
OdpowiedzUsuńAlu, chlebek ten z orzeszkami już uformowany i zostawiony na drugie rośnięcie, zaraz będę piec. Ale ciasto jest niemiłe do wyrabiania, jeśli chodzi o konsystencję (to jest zawsze mój największy problem przy pieczeniu chlebów - konsystencja ciasta). Okazuje się, że otrzymanie tego kształtu ósemki nie jest trudne, choć zmęczyło mnie to ciasto i zadowolona nie jestem. Ale pięknie pachnie od orzeszków:)
OdpowiedzUsuńMarta i jak ?Jak chleb?
OdpowiedzUsuńAluś, jutro albo we wtorek zamieszczę na blogu przepis. Warto zrobić, bo chlebek ma fajny posmak. Pycha, orzeszki dają czadu:) I ten kształt inny niż typowe bochenki. Mam nadzieję, że uda Ci się go kiedyś zrobić, bo ciekawi mnie czy to tylko u mnie ciasto takie niewspółpracujące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Marta , wypróbuję , masz to jak w szwajcarskim banku , obiecuję
OdpowiedzUsuńa jak piszesz ,ze pycha to tym bardziej