Składniki na około 18 drożdżówek, mi wyszło więcej, bo zrobiłam mniejsze
Składniki na ciasto:
60 ml ciepłej wody
9 g suchych drożdży instant lub 20 g świeżych
500 g mąki pszennej
60 g cukru łyżeczka soli
5 jajek
350 g roztopionego masła
Składniki na nadzienie:
72 wydrylowane wiśnie
Składniki na krem:
4 żółtka
60 g cukru
50 g mąki
1/2 litra tłustego mleka
50 g bardzo drobno zmielonych migdałów
1/2 łyżeczki esencji migdałowej
Składniki na lukier:
3/4 szklanki cukru pudru
około 4 - 5 łyżek wody
łyżeczka esencji migdałowej
dodatkowo:
jajko roztrzepane do posmarowania
Wieczorem, w dzień przed pieczeniem drożdżówek, przygotowujemy ciasto. Wsypujemy drożdże do kubka z ciepłą wodą, mieszamy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 10 - 15 minut by drożdże się spieniły. Jeśli używamy drożdży świeżych, wkładamy je do kubka, dodajemy wodę, łyżkę cukru (z ilości podanej w przepisie), mieszamy i również odstawiamy, by powstał zaczyn.
Do dużej miski wsypujemy mąkę, cukier, sól. Dodajemy drożdże z wodą i mieszamy całość drewnianą łyżką. Dodajemy 3 jajka i mieszamy lub miksujemy składniki na wolnych obrotach miksera. Dodajemy kolejne jajko, zwiększając nieco obroty miksera i miksujemy, aż składniki prawie się połączą w jedną masę. Chciałam wyrobić ciasto za pomocą miksera, jednak masa była dość gęsta, musiałam przejść na metodę ręczną. Dodajemy kolejne jajko i dalej miksujemy/mieszamy. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne, ale powinno przyklejać się do dna i ścianek miski. Ciasto wyrabiamy jeszcze przez 10 minut, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1.5 - 2 godziny.
Do wyrośniętego ciasta dodajemy partiami masło i łączymy je z ciastem, wyrabiając rękami lub mikserem na średnich obrotach. Później dodajemy więcej masła w mniejszych odstępach czasu, w miarę jak będzie ono szybciej łączyło się z ciastem. Miksujemy tylko do czasu całkowitego połączenia się masła z ciastem. Ciasto wkładamy do miski, przykrywamy folią i wstawiamy na noc do lodówki.
Rano możemy zacząć od przygotowania kremu migdałowego: żółtka i cukier ubijajmy, aż masa zbieleje i będzie puszysta. Przekładamy masę do garnka o grubym dnie, dodajemy przesianą mąkę i delikatnie mieszamy. W międzyczasie gotujemy mleko. Mieszając masę jajeczną drewnianą łyżką, stopniowo dolewamy wrzące mleko. Mieszamy rózgą, aż krem będzie gładki. Następnie podgrzewamy na wolnym ogniu, aż krem zgęstnieje. Chwilę gotujemy, zdejmujemy z ognia, dodajemy mielone migdały i esencję migdałową. Odstawiamy do wystygnięcia.
Wyjmujemy ciasto z lodówki i wałkujemy je na kwadratowy placek o grubości 1 cm na lekko posypanej mąką stolnicy. Ciasto kroimy na mniejsze kwadraty o boku około 7 cm. Na środek nakładamy po jednej łyżce kremu i po 4 wiśnie. Składając wszystkie rogi ciasta do środka, bardzo dokładnie je zlepiamy, tak, aby wiśnie pozostały widoczne w szparach – trzeba ułożyć wiśnie nie po przekątnych, ale na wysokości połowy boków ciastek.
Układamy ciastka na blachach wyłożonych papierem do pieczenia, w odległości 5 cm od siebie. Odstawiamy do wyrośnięcia na około 1 – 1.5 godziny.
Układamy ciastka na blachach wyłożonych papierem do pieczenia, w odległości 5 cm od siebie. Odstawiamy do wyrośnięcia na około 1 – 1.5 godziny.
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Drożdżówki smarujemy roztrzepanym jajkiem i wstawiamy do środkowej części piekarnika. Pieczemy na złoty kolor przez około 15 minut. Wyjmujemy z piekarnika, lekko studzimy i przekładamy do wystygnięcia na metalową kratkę.
Gdy bułeczki się studzą, robimy lukier: cukier puder wsypujemy na płaski talerz, dodajemy esencję migdałową i stopniowo dodajemy wodę, mieszając, aż powstanie gęsty lukier. Smarujemy wierzch drożdżówek, a gdy lukier zastygnie, podajemy.
Koljeny nowy blog kulinarny odkryłam:)
OdpowiedzUsuńZapisuję Cię kochana u siebie w linkach:)
Miłej podróży:*
ojej jak miło:)
OdpowiedzUsuńa z podróży właśnie wróciłam, jutro zamieszczę jakąś relację.
Pozdrawiam serdecznie:)
jaka jest Szwecja o tej porze roku?
OdpowiedzUsuńpiękne bułeczki!
Wspaniale drozdzowki!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze pobyt w Szwacji udany :) Mnie tego lata 'przepadl' wyjazd do Danii (a nawet dwa :/ ), chetnie wiec popatrze na relacje z Twoich wojazy :)
Pozdrawiam serdecznie!
Asiu, Szwecja, dokładnie Karlskrona, w której byłam, obecnie jest deszczowa i raczej chłodna. Ale jak to nad morzem pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Choć i tak taka aura nadaje klimat, a kolorowe domki na tle granatowego od burzowych chmur nieba wyglądają niesamowicie.
OdpowiedzUsuńBea, a dokąd miałaś jechać w Danii? Bo ja marzę o Kopenhadze, bardzo podoba mi się to miasto. Resztę Danii też chętnie bym zobaczyła:)
Mam kuzynke w Danii, ktora mieszkala wczesniej w Kopenhadze wlasnie, teraz zas w domku na wsi ;) ok. 60 km od Kopenhagi; za kazdym razem jednak to miasto jest na trasie moich wypadow. Ma niesamowity charakter, ktory wciaz mnie przyciaga. Jestem pewna, ze i Tobie Dania sie spodoba :)
OdpowiedzUsuńOh, Bea, ale Ci zazdroszczę tej kuzynki! Bo zawsze masz dobry powód, by często wpadać do Danii.
OdpowiedzUsuńMiałam okazję być w Kopenhadze, ale tylko jeden dzień. Niemniej jednak tak mi się spodobało, że chętnie zwiedziłabym nie tylko stolicę, ale i całą Danię:)
Masz racje, nie tylko Kopanhaga ale i cala Dania ma napradwe swoisty urok. Bardzo mi tegorocznej wyprawy brakuje :(
OdpowiedzUsuńoj, odbijesz sobie następnym razem;)
OdpowiedzUsuń