W weekend bratowa przyniosła nam zrobione przez siebie croissants. Były piękne, duże, jednak ciasto nie listkowało się. Przyjęłam rzucone wyzwanie i sama postanowiłam zmierzyć się z ciastem na rogaliki. Muszę przyznać, że obawiałam się porażki, to ciasto nie należy do najłatwiejszych, ale się udało! Z piekarnika wyjęłam cała blaszkę rumianych rogalików o pięknym maślanym zapachu, z warstewkami, jakie być powinny. Przepis z książki "Ciasta" M. Roux.Składniki
25 g świeżych drożdży
250 ml pełnotłustego ciepłego mleka
500 g mąki
1 łyżeczka drobnoziarnistej soli
50 g cukru pudru
275 g zimnego masła pokrojonego w 1 cm plastry
1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką mleka
W miseczce rozpuszczamy drożdże w mleku, odstawiamy w ciepłe miejsce,by zaczęły pracować. W misce miksera mieszamy mąkę, sól i cukier. Stopniowo wlewamy zaczyn, mieszając na małych obrotach. Ciasto nie powinno być po wyrobieniu nazbyt elastyczne. Uformujemy w kulę, wkładamy do miski, przykrywamy folią spożywczą i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrastania na 45 - 60 minut. Ciasto powinno podwoić swoja objętość dwukrotnie.
Wyrośnięte ciasto odgazowujemy, uderzając w nie pięścią. Ponownie przykrywamy je folią spożywczą i wstawiamy do lodówki na 4 - 8 godzin (u mnie 12 godzin).
Kule ciasta przekładamy na blat i nacinamy na środku na głębokość 3 cm na krzyż. Rozwałkowujemy oddzielnie każdą z 4 części.
Na środku ciasta układamy rozpłaszczone nieco wałkiem masło i przykrywamy je składając boki do środka, żeby całkowicie przykryć ciastem masło. Tak złożone ciasto wałkujemy na prostokąt o wymiarach 60x30 cm. Składamy wzdłuż dłuższego boku na trzy części, tak jak składa się list - 1/3 ciasta z prawej strony składamy na 1/3 środkową i to samo z 1/3 z lewej strony. Ciasto przykrywamy folią i wkładamy do lodówki na 30 minut. Warto pamiętać, że ciasto nie może lepić się do wałka, jeśli tak się dzieje, należy wstawić je jeszcze na chwilę do lodówki.
Schłodzone ciasto obracamy o 90 stopni w stosunku do poprzedniej pozycji, ponownie rozwałkowywujemy na prostokąt o wymiarach 60x30 cm i składamy jak poprzednio. Znowu wkładamy je do schłodzenia na 30 minut. Czynności te powtarzamy jeszcze raz (obrót, wałkowanie, składanie, schładzanie), tym razem jednak chłodzimy 30-60 minut (u mnie 30 minut w lodówce i 30 w zamrażarce).
Z kartonu wycinamy trójkąt o podstawie 9 cm i wysokości 18 cm - przyda się do wycinania rogalików.
Na lekko podsypanym mąką blacie rozwałkowujemy ciasto na placek o bokach 65x36 cm. Unosimy ciasto delikatnie w górę i lekko nim wachlujemy, by je napowietrzyć i zapobiec skurczeniu. Przycinamy i wyrównujemy boki, a następnie kroimy na 2 pasy o długości 60 cm. Pomagając sobie szablonem wycinamy trójkąty. Na środku podstawy każdego trójkąta robimy 1 cm nacięcie, delikatnie rozciągając oba końce, a następnie wierzchołek trójkąta.
Zwijamy trójkąt zaczynając od podstawy (przed zwinięciem, można położyć tuż u podstawy drobno połamaną czekoladę). Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i podwijamy rogi, nadając rogalowi kształt półksiężyca.
Wszystkie rogaliki smarujemy roztrzepanym żółtkiem wymieszanym z mlekiem zaczynając od środka rogalika i kierując się ku brzegom. Zostawiamy do wyrośnięcia (rogaliki powinny niemal dwukrotnie zwiększyć objętość) na 2 godziny. Przed wstawieniem do piekarnika jeszcze raz smarujemy jajkiem.
Pieczemy 12-15 minut w temperaturze 175 stopni.
M. Roux w swojej książce twierdzi, że rogaliki można mrozić i po wyjęcia z zamrażarki wkładać od razu do pieca. Ja jednak nie polecam i jeśli w ogóle chcecie je mrozić, lepiej po wyjęciu dać im się rozmrozić a dopiero potem piec. Choć najlepsze są świeże, od razu po zrobieniu ich.
Formularz kontaktowy
Sosial Buttons