września 2013

poniedziałek, 30 września 2013

Puszyste żytnie bułeczki

Żytnie wypieki z mąki razowej wielu osobom kojarzą się z chlebami-kamieniami, ciężkimi, twardymi, mało wyrośniętymi. Te puszyste bułeczki zadają kłam tym pomówieniom;) Są na tyle pyszne, że w przeciągu tygodnia piekłam je trzykrotnie, choć pieczenie jest w tym momencie utrudnione z powodu braku odpowiedniego piekarnika. Bułeczki obtoczyłam w sezamie, choć możecie wykorzystać mak, siemię czy pestki słonecznika. Ułożyłam w foremce tak, że po upieczeniu bułeczki złączyły się i przyznaję, że po wyjęciu z pieca miałam pyszny wypiek.
Składniki na 10 bułeczek

15 g świeżych drożdży
1 łyżka melasy
1/4 szklanki ciepłego mleka
1 1/2 szklanki mąki żytniej razowej
1 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżka miękkiego masła
1 szklanka ciepłej wody
1 łyżeczka soli
kilka łyżek sezamu do obtoczenia

Drożdże rozpuszczamy w wodzie wymieszanej z melasą i łyżeczką mąki pszennej. Odstawiamy w ciepłe miejsce, aby zaczyn ruszył i zrobił się pienisty.
Do miski wsypujemy mąki. Dodajemy zaczyn i zaczynamy wyrabiać ciasto mikserem z końcówką hak. Masło mieszamy z ciepłym mlekiem, by zaczęło się rozpuszczać i wlewamy do miski. Wyrabiamy ciasto przez 3 minuty na niskich obrotach, wsypujemy sól i zwiększamy obroty na wyższe. Wyrabiamy 7 minut - ciasto powinno być jednolite, nie lepiące się bardzo do dłoni.

Gotowe ciasto przekładamy do wysmarowanej olejem miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości.
Kiedy ciasto urośnie wykładamy je na blat i dzielimy na 10 równych części. Z każdej z nich formujemy okrągłą bułeczkę, której wierzch obtaczamy w sezamie lub innych ulubionych ziarnach.

Bułeczki układamy w tortownicy (u mnie średnicy 28 cm), by można było je odrywać lub na blasze, zachowując odstępy (wtedy bułeczki nie połączą się). Przykrywamy ściereczką i znów odstawiamy do wyrośnięcia na około 1.5 godziny.

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Wstawiamy bułeczki i pieczemy przez około 15-20 minut - powinny ładnie przyrumienić się z wierzchu. Wyjmujemy w piekarnika i studzimy na kratce.

piątek, 27 września 2013

Zupa z dyni z gruszką i rozmarynem

Zanim zaproszę Was na zupę, kilka słów o moim nowym towarzyszu w kuchni. Towarzyszu, który w przygotowaniu zupy brał czynny udział. Mowa o garnku, w pięknym różowym kolorze, który od jakiegoś czasu rości w mojej kuchni. I przyznam, że jestem z niego ogromnie zadowolona. A mowa o garnku Eela firmy Neoflam.
 Zacznijmy od pierwszego wrażenia - kolor! Garnki, które wyróżniają się nietypowymi barwami od razu wpadają mi w oko (myślę, że nie tylko mi, bo kto nie marzy o kolorze w kuchni) i tak było w tym przypadku. Poza tym sam kształt niesamowicie mi pasuje - garnek jest całkiem wysoki, ale jednocześnie średnica dna jest na tyle duża (20 cm), by móc przesmażyć na nim równomiernie na przykład cebulę jako bazę do zupy czy sosu. Choć z początku wydawał mi się trochę mały, już przy pierwszym użyci przekonałam się, że to było mylne wrażenie. Spokojnie można w nim przygotować zupę dla 5 osób. 
Skoro jesteśmy już przy używaniu garnka - jest bardzo pozytywnie. Szybko i równomiernie się nagrzewa, nic do niego nie przywiera i bardzo łatwo się go czyści - to zasługa ceramicznej powłoki. Bardzo podoba mi się patent z silikonowymi łapkami, które można założyć, kiedy chcemy gorący garnek przenieść np. na stół. Całość zestawu dopełnia oczywiście pokrywka z wygodną rączką.

Kiedy mamy już garnek, możemy zacząć robić zupę. Zapraszam więc na rozgrzewającą zupę z dyni z gruszką i rozmarynem.
Składniki na 4 porcje

1 kilogram dyni butternut (waga przed obraniem)
1 cebula cukrowa
1 gruszka
1 gałązka rozmarynu
750 ml bulionu warzywnego
1/2 łyżeczki ostrej papryki
sól i pieprz do smaku

Dynię kroimy na pół, łyżką usuwamy pestki i kroimy na kawałki grubości palca wskazującego. Pieczemy ze skórką przez 30 minut w temperaturze 180 stopni - dzięki temu łatwiej będzie ją obrać.
Upieczoną dynię studzimy, obieramy ze skórki.
Posiekaną drobno cebulę szklimy na oleju w garnku o grubym dnie. Dodajemy obraną i pokrojoną w mniejsze kawałki gruszkę i rozmaryn i smażymy przez 3 minuty. Następnie dodajemy dynię i smażymy kolejne 3 minuty.
Warzywa zalewamy bulionem i gotujemy przez 15 minut. Rozmaryn wyjmujemy z garnka, a zupę miksujemy na krem blenderem. Dodajemy paprykę, oprawiamy do smaku solą i pieprzem, gotujemy jeszcze 5 minut i podajemy.

wtorek, 24 września 2013

Spring rolls z tofu

Takie wypakowane chrupiącymi warzywami spring rollsy z tofu chodziły ze mną od dawna. Ceremonia zwijania ich a następnie delektowania się i maczania ich w sosie to prawdziwe kulinarne doznanie. Takie warzywne paczuszki, jako danie obiadowe, muszą być dla mnie poprzedzone zupą, szczególnie teraz, kiedy za oknem temperatura taka, że rozgrzać się po powrocie z pracy czymś trzeba. Zaopatrzyłam się więc w zupę pomidorową (wkrótce na blogu) jako pierwsze danie i z zamysłem przygotowania spring rollsów na drugie danie zabrałam się do roboty. Co z tego wyszło, widać na zdjęciach. Dodam tylko: wyszło pysznie!
Spring rolls z tofu

Spring rolls z tofu - składniki na 15 rollsów

15 arkuszy papieru ryżowego
50 g makaronu ryżowego
1/2 czerwonej papryki
1/2 zielonej papryki
2 małe marchewki
1 ogórek
1 małe awokado
150 g tofu
1/2 główki sałaty lodowej

Składniki na sos:
5 łyżek sosu ostrygowego
1 1/2 łyżki brązowego cukru
3 łyżki ciepłej wody
sok z 1 limonki
1 mała papryczka chilli
2 łyżki ciemnego sosu sojowego

Makaron ryżowy moczymy z gorącej wodzie, aż zmięknie, odcedzamy.
Spring rolls z tofu
Papryki kroimy w cienkie paski, ogórka (nie musimy obierać go ze skóry) i marchewki w słupki, a awokado w cienkie półksiężyce.Sałatę kroimy drobno.

Tofu kroimy w cienkie paski. Przesmażamy je na łyżce oleju, aby zezłociło się z obydwu stron i układamy na ręczniku papierowym.

Każdy z arkuszy papieru ryżowego nawilżamy wodą. U dołu każdego arkusza na środku układamy sałatę, na niej warzywa, awokado i tofu, a na wierzchu porcje makaronu. Boki papieru ryżowego składamy do środka, by się dotykały i zwijamy w roladkę, ściśle trzymając farsz.
Spring rolls z tofu
Aby przygotować sos mieszamy sos ostrygowy z cukrem i wodą. Dokładnie mieszamy, by cukier się rozpuścił. Dodajemy sos sojowy i pokrojoną drobno papryczkę. Mieszamy do połączenia składników.

Spring rolls z tofu podajemy z sosem.

piątek, 20 września 2013

Soba z zielonymi warzywami i sosem syczuańskim

Najlepszy sposób na wyczyszczenie lodowki to wrzucenie wszystkiego do woka, 10 minut i pyszny obiad gotowy. Tym razem moją ulubioną sobę pożeniłam z zielonymi warzywami, pieczarkami i pikantnym sosem z orzeszków ziemnych. Całośc świetnie się komponuje, ale muszę przyznać, że najlepiej smakuje zaraz po przygotowaniu. Jeśli brakuje Wam pomysłow na szybkie i zdrowe dania obiadowe, to jest jeden z TYCH pomysłów:) Przepis na sos z książki "Kuchnia wegetariańska" N. Graimes, z moimi modyfikacjami.
Składniki na 2 porcje

2 porcje suchego makaronu gryczanego soba
60 g brokuła
1/2 zielonej papryki pokrojonej w sporą kostkę
5 średniej wielkości pieczarek pokrojonych na ćwiartki
1/2 małej cukinii pokrojonej w półplasterki
1 łyżka oleju arachidowego

Składniki na sos:
3 łyżki masła orzechowego
77 ml gorącego bulionu warzywnego
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżeczka oleju arachidowego
1 duży ząbek czosnku
1 łyżeczka starego na małych oczkach imbiru
1 nieduża papryczka chilli

Makaron gotujemy w delikatnie osolonym wrzątki, odcedzamy.
Brokuły dzielimy na różyczki i przelewamy wrzącą wodą.

Przygotowujemy sos - masło orzechowe mieszamy z bulionem, sosem sojowym i 2 łyżkami wody, by składniki dobrze się połączyły.
Rozgrzewamy w woku olej arachidowy i smażymy przeciśnięty przez praskę czosnek, starty imbir i posiekaną drobno papryczkę chilli. Dodajemy do masła orzechowego i mieszamy.
Wok wycieramy, by nie zostały na nim resztki z poprzedniego smażenia. Rozgrzewamy łyżkę oleju i wrzucamy pieczarki. Smażymy 2 minuty na dużym ogniu. Nastepnie wrzucamy brokuła, smażymy minutę, dodajemy paprykę, smażymy kolejną minutę i dodajemy cukinię. Warzywa smażymy jeszcze 2 minuty.
Przekładamy do miski.

Do woka wrzucamy ugotowany makaron i sos. Dokładnie mieszamy, by składniki połączyły się, jeśli sos będzie zbyt gęsty, dolewamy odrobinę goracej wody. Wrzucamy do woka warzywa, mieszamy i od razu podajemy.

poniedziałek, 16 września 2013

Gulasz rybny

Sezon na rozgrzewające dania można uznać za rozpoczęty.Niestety. Ale żeby nie było to aż tak bolesne, przygotowałam dla was niezwykle kolorowe danie, które swoim smakiem przywołuje wakacje. Dla mnie danie idealne - masa warzyw, łosoś i krewetki i otulający wszystko gęsty, pomidorowy sos. Możecie dodać ulubione warzywa - cukinię, marchewkę, pietruszkę czy ziemniaki, a zamiast ryby dać dodatkową porcję ciecierzycy czy innej fasolki. Gulasz porządnie syci i rozgrzewa, więc na jesienne chłody i deszczową aurę sprawdzi się doskonale. Smacznego!
Składniki na 4 porcje

1 czerwona cebula
3 ząbki czosnku
1/2 żółtej papryki
4 pomidory
 1 puszka białej fasolki
1 kolba kukurydzy
3 łyżki przecieru pomidorowego
350 ml bulionu warzywnego
150 g filetu z łososia
100 g krewetek
1/2 szklanki porwanej na mniejsze kawałki bagietki (może być z poprzedniego dnia)
ostra papryka, sól i pieprz do smaku
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżeczka suszonego tymianku
olej rzepakowy do smażenia

 Cebulę drobno siekamy, czosnek kroimy w kostkę.
Paprykę oczyszczamy, kroimy w paski szerokości palca wskazującego, a następnie w kostkę.
Pomidory obieramy ze skórki (nacinamy u góry i u dołu i zalewamy wrzątkiem, trzymamy w gorącej wodzie 5 minut, potem zalewamy zimną wodą i zdejmujemy skórkę), kroimy w kostkę.
Z kukurydzy odkrawamy ziarna.
Z filetu z łososia zdejmujemy skórkę i kroimy w kawałki. Krewetki obieramy z pancerzyków.
W szerokim garnku rozgrzewamy łyżkę oleju i smażymy na niej cebulę z czosnkiem na średnim ogniu przez 5 minut. Dodajemy paprykę i przesmażamy kolejne 3 minuty. Następnie dodajemy pokrojone pomidory, fasolę, ziarna kukurydzy i przecier. Smażymy 3 minuty, po czym zalewamy wszystko gorącym bulionem. Gotujemy, zmniejszamy ogień, przykrywamy pokrywką i dusimy na małym ogniu przez 15 minut.

Do gotowych warzyw dodajemy łososia, krewetki  oraz porwaną na małe kawałki bagietkę. Mieszamy i gotujemy 4 minuty - krewetki i ryba powinny się zaróżowić. Doprawiamy do smaku - solą pieprzem, ostrą papryką oraz ziołami.
Przekładamy na talerze i posypujemy świeżym tymiankiem. Podajemy z pieczywem.

piątek, 13 września 2013

Pasztet z tuńczyka

Pyszny, kremowy i delikatny pasztet z tuńczyka zaskoczył mnie smakiem. Rybny smak, który wielu osobom może przeszkadzać, tu nie jest aż tak wyraźny, a idealnie wyważony. Pasztet świetnie też komponuje się z różnymi dodatkami - zamiast papryczki polecam suszone pomidory czy kapary. Idealnie rozsmarowuje się na kanapkach, a jeśli upieczecie go w małych kokilkach i podacie np z sosem z pieczonej papryki, pasztet z tuńczyka zmieni się w wyśmienitą przystawkę. Przepis z magazynu Cuquin.
Pasztet z tuńczyka

Pasztet z tuńczyka - składniki na keksówkę o wymiarach 8x25cm

4 puszki tuńczyka w oleju
80 g świeżych krewetek
2 łyżki białego wytrawnego wina
300 ml mleka skondensowanego
2 łyżki passaty pomidorowej
3 jajka
1 łyżka mąki
1/3 - 1/2 łyżki soli
1 papryczka chilli
po 2 łyżeczki suszonego tymianku i oregano
pieprz do smaku

Na rozgrzaną patelnię wrzucamy krewetki, zalewamy winem i dusimy, aż płyn odparuje. Odstawiamy do wystudzenia.
Pasztet z tuńczyka
W misie malaksera miksujemy: tuńczyka, krewetki, mleko skondensowane, passatę pomidorową, jajka i mąkę. Masa powinna być jednolita. Dodajemy pokrojoną w krążki paprykę i znów miksujemy.

Dodajemy sól, pieprz i zioła. Mieszamy masę, by składniki wymieszały się. Przekładamy do foremki wyłożonej papierem do pieczenia.
Pasztet z tuńczyka
Pasztet pieczemy przez około 30 minut w temperaturze 180 stopni - wierzch pasztetu zezłoci się, po wbiciu patyczka w środek pasztetu, powinien wyjść on czysty.

Pasztet z tuńczyka studzimy i kroimy w plastry.

środa, 11 września 2013

Burgery z ciecierzycy i soczewicy

Planowałam zjeść te kotleciki ze zwykłą, choć najlepszą w obecnej chwili, sałatką z pomidorów z cebulką i szczypiorkiem, jednak akurat miałam pod ręką upieczone tego samego dnia razowe bułki hamburgerowe, więc pomysł zrobienia kanapki z burgerem z ciecierzycy i soczewicy w środku nasunął się prawie automatycznie. Była to też okazja by wyczyścić lodówkę z cukinii i sałaty, które powędrowały jako warzywna wkładka do środka burgerów. Kotleciki - połączenie cieciorki i soczewicy - podkreśla delikatnie curry. Dodajcie ulubione warzywa, kiełki, domowy ketchup lub hummus, otulcie bułką od góry i dołu i zajadajcie:)
Przepis z tego bloga.
 
Składniki na 6 kotlecików

1/2 szklanki suchej ciecierzycy (moczymy ją w wodzie przez całą noc)
2/3 szklanki suchej czerwonej soczewicy
1 czerwona cebula
1 marchewka
1 ząbek czosnku
2 łyżeczki curry
sok z 1/2 cytryny
1 łyżeczka świeżego tymianku (same listki)
1 jajko
sól i pieprz do smaku

Namoczoną ciecierzycę przepłukujemy wodą, odcedzamy, zalewamy 1 litrem wody i gotujemy. Po 15 minutach wsypujemy soczewicę i gotujemy jeszcze 10 minut - warzywa powinny być miękkie, ale nie rozgotowane. Odcedzamy i studzimy.
Cebulę drobno siekamy, czosnek przeciskamy przez praskę, a marchewkę ścieramy na tarce z dużymi oczkami.

Na rozgrzaną patelnię wlewamy 1 łyżeczkę oleju. Smażymy cebulę i czosnek oraz marchewkę przez 5 minut, aż będą miękkie.Studzimy.
Blenderem miksujemy ciecierzycę z soczewicą z cebulą, czosnkiem i marchewką. Nie musi być to idealnie gładka masa. Dodajemy curry, sól i pieprz, sok z cytryny i mieszamy. Do masy dodajemy jajko, całość wyrabiamy dłonią, by składniki połączyły się. 

Z masy formujemy 6 kotlecików i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Kotleciki pieczemy przez około 15 minut w temperaturze 190 stopni, aż delikatnie zezłocą się z wierzchu. Podajemy z ulubionymi dodatkami.

poniedziałek, 9 września 2013

Razowe bułki hamburgerowe

Ostatnio mam głowę pełną pomysłów, ale kiedy zabieram się za gotowanie, ciężko zdecydować mi, co faktycznie bym zjadła. Tak też było w tym przypadku - miały piec jakieś bułeczki na śniadanie, ale ostatecznie bułeczki zamieniły się w bułki do burgerów, które zamiast na śniadanie, zjedliśmy na obiad.
Bułeczki są banalnie proste do przygotowania, a ciasto przyjemne do pracy. Bułki są najsmaczniejsze w dniu upieczenia, dlatego nie warto zostawiać ich na drugi dzień. Przepis z książki Beatrice Ojakangas "Great whole grain breads".
Składniki na 12 bułeczek

15 g świeżych drożdży
1/2 szklanki mleka
1/2 szklanki wody
1/3 szklanki stopionego masła
1 jajko
1 szklanka mąki pszennej razowej
1/4 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka soli
2 szklanki mąki pszennej

Z mleka, drożdży i cukru robimy zaczyn - mieszamy wszystkie składniki i odstawiamy w ciepłe miejsce, by zaczyn podrósł i stał się spieniony.

Mąki wsypujemy do misy miksera. Dodajemy masło, jajko i zaczyn. Zaczynamy wyrabiać ciasto, stopniowo wlewając wodę. Kiedy ciasto zacznie łączyć się w jednolita masę, wsypujemy sól, zwiększamy obroty miksera i wyrabiamy jeszcze 5 minut. Ciasto powinno nie być klejące, a delikatne i miękkie.
Miskę smarujemy delikatnie oliwą i wkładamy do niej ciasto. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości na około 1 1/2 godziny.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na 12 części i formujemy okrągłe bułeczki. Jeśli chcemy możemy wierzch bułeczek obtoczyć w sezamie czy siemieniu lnianym. Układamy na blasze, zachowując odstępy. Blaszkę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę w ciepłe miejsce.

Bułeczki pieczemy 12-15 minut w temperaturze 190 stopni. Upieczone studzimy na kratce.

piątek, 6 września 2013

Tarta z morelami z kremem waniliowym

Ostatnio mało piecze się u mnie słodkości, ale Luby ma mocno zawężoną listę tego, co jeść lubi (zmienimy jego przyzwyczajenia z czasem;). Co gorsza, sama ze słodyczy póki co muszę zrezygnować ze względów zdrowotnych. Dlatego też niektóre moje słodkościowe plany musiałam przełożyć na mam nadzieję później. Nie daję jednak za wygraną, bo uparta ze mnie bestia. Ciasto powędrowało z Lubym do pracy, a dobrze wiem, jak współpracowników cieszy fakt, kiedy ktoś przyniesie ze sobą coś słodkiego. Wilk syty i owca cała, ja zadowolona, a przepis poniżej:)
Przepis na krem zaczerpnęłam z przepisu na croquembouche.
Składniki na tartę o średnicy 28 cm

Składniki na ciasto:
180 g mąki
110 zimnego masła
60 g cukru pudru
2 żółtka

Składniki na krem:
180 ml mleka
180 ml śmietanki kremówki
3 żółtka
110 g cukru
1 laska wanilii
1 1/2 łyżki mąki pszennej
1 1/2 łyżki mąki kukurydzianej

Dodatkowo:
1/2 kg moreli
2 łyżki dżemu morelowego
3 łyżki posiekanych, obranych pistacji

Przygotowujemy ciasto - wszystkie składniki umieszczamy w misie miksera i wyrabiamy jednolite, miękkie, nie kruszące się ciasto. Możemy też zrobić kopczyk z mąki z wgłębieniem w środku, dodać cukier i żółtka  i  długim, szerokim nożem siekać składniki, by zaczęły się łączyć w większe kulki. Kiedy zaczną się łączyć, ciasto wyrabiamy dłońmi, by powstała jednolita kula. Gotowe ciasto zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na godzinę.

W międzyczasie zabieramy się za krem - w misce ubijamy żółtka z cukrem, aż powstanie biała, puszysta masa. Wlewamy połowę mleka ze śmietanką, ubijając całość, do uzyskania gładkiej konsystencji. Następnie wlewamy resztę płynu i ubijamy raz jeszcze. Masę wlewamy z powrotem do garnka i stawiamy na gaz. Gotujemy, aż masa zacznie wrzeć, cały czas mieszając ją trzepaczką. Wsypujemy mąki, zmniejszamy gaz i nie przestajemy mieszać. Masę gotujemy 2-3 minuty, aż krem zgęstnieje. Masę studzimy, jeśli na powierzchni pojawi się kożuch, mieszamy całość. Można też przykryć masę krążkiem z papieru do pieczenia, by uniknąć powstania kożucha. Gotowy krem przechowujemy w lodówce.

Ciasto wyjmujemy z lodówki, przekładamy na blat delikatnie posypany mąką i wałkujemy ciasto w okrąg, o średnicy ok. 35 cm - musi być większy, by ciasta starczyło na boki foremki. Wysmarowaną masłem foremkę do tart wykładamy ciastem, dociskamy i odcinamy wystające brzegi. Dziurkujemy spód widelcem, przykrywamy papierem do pieczenia i wysypujemy na niego kulki ceramiczne lub fasolę jako obciążnik. Pieczemy 15 minut w temperaturze 190 stopni, następnie zdejmujemy papier z kulkami  i dopiekamy 10 minut, do zrumienienia ciasta. Studzimy w foremce.

Kiedy kruche ciasto będzie już wystudzone, mieszamy krem i wlewamy go na ciasto. Rozsmarowujemy i wyrównujemy powierzchnię. Na kremie układamy morele - ja swoje cięłam na połówki, a każdą połówkę na 3 części i w małych odstępach układałam, dociskając delikatnie.

Dżem podgrzewamy, by zrobił się płynny, smarujemy nim morele. Owoce posypujemy posiekanymi pistacjami.

środa, 4 września 2013

Chleb razowy pszenno-orkiszowy z siemieniem lnianym

Ten chleb to ostatnimi czasy mój numer jeden. Chrupiąca skórka, siemię lniane i mąka razowa i orkiszowa sprawiają, że ostatnio, jeśli już piekę pieczywo to właśnie ten chleb. Obdarowałam bochenkiem i Mamę, która też jest miłośniczką chlebów z "wkładką" lub "ze śmieciami", czyli z ziarnami, pestkami i innymi dobrodziejstwami. Jest banalnie prosty w przygotowaniu, więc polecam zmienić piekarniane wypieki na ten właśnie chlebek pieczony w domu.
Składniki na 1 duży bochenek

375 g mąki pszennej razowej
70 g mąki orkiszowej jasnej
145 g mąki pszennej jasnej
60 g siemienia lnianego (może być też sezam)
12 g świezych drożdży
1 łyżka miodu
415 ml ciepłej wody
1 łyżka soli
3 łyżki pestek słonecznika

Z drożdży, miodu kilku łyżek wody i łyżki mąki pszennej robimy zaczyn. Odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy, aż zacznie rosnąć.

W tym czasie resztę mąk i siemię lniane wsypujemy do misy miksera. Zalewamy pozostałą wodą i miksujemy na niskich obrotach, by składniki wymieszały się, a woda je zwilżyła. Przykrywamy i odstawiamy w ciepło.

Wyrośnięty zaczyn dodajemy do mąki i zaczynamy wyrabiać ciasto - 2 minuty na niskich obrotach i kolejnych 7 na wyższych. Pod koniec wyrabiania, dodajemy sól i miksujemy jeszcze minutę, by wymieszała się z ciastem.
Ciasto przekładamy do wysmarowanej delikatnie oliwą miski i odstawiamy w ciepłe miejsce, pod przykryciem, by ciasto podwoiło objętość.

Po tym czasie wyjmujemy ciasto na blat, chwilę wyrabiamy i przekładamy do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch ciasta wysypujemy pestkami słonecznika, delikatnie wciskając je w ciasto. Ciasto przykrywamy, odstawiamy na 40 minut do rośnięcia.

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 210 stopni. Pieczemy bochenek przez 15 minut, następnie obniżamy temperaturę do 190 i pieczemy kolejne 20 minut. Po tym czasie, chleb popukany od spodu powinien wydawać głuchy odgłos - to znaczy, że jest upieczony. Studzimy na kratce.

wtorek, 3 września 2013

Waniliowa panna cotta z sosem jeżynowym

Hit hitów, jeśli chodzi o desery z ostatnich kilku tygodni. Niby to tylko śmietanka i owocowy sos, ale panna cotta ma w sobie to coś, że zawsze dobrze smakuje, a można przygotować wiele wariacji w tym temacie. Na jeżyny czaiłam się już od dłuższego czasy, miałam kilka pomysłów, jednak jak to mówią, te najprostsze są najlepsze. Tak jest i tu. kilka składników, a mamy prawdziwą ucztę. Szczególnie polecam sos z jeżyn, ma intrygujący, pyszny smak! Jeśli wanilia Wam się znudziła, do samej panna cotty można dodać czekoladę lub cynamon, z jeżynami będzie komponować się wyśmienicie!
Składniki na 2 porcje

250 ml śmietanki kremówki
1 płaska łyżeczka agar-agar
2.5 łyżki cukru
ziarenka wydłubane z 1/2 laski wanilii
100 g jeżyn
50 ml czerwonego półsłodkiego wina
1 płaska łyżeczka mąki kukurydzianej

W garnku podgrzewamy kremówkę z 1.5 łyżki cukru,wydłubanymi ziarenkami wanilii plus rozkrojoną wanilią, z której wydłubaliśmy ziarenka. Podgrzewamy do zagotowania, wyjmujemy laskę wanilii i wsypujemy agar-agar. Dobrze mieszamy i gotujemy 5 minut, by agar zaczął żelować. Masę wlewamy do pucharków, miseczek, szklanek i wstawiamy do lodówki, by masa stężała.
Wino, łyżkę cukru i jeżyny umieszczamy w garnuszku i gotujemy przez 5 minut. Jeżyny rozgniatamy widelcem i mieszamy. Przecedzamy przez sitko, by pozbyć się pesteczek.
Kilka łyżek płynu odlewamy do szklanki, dodajemy mąką kukurydzianą i mieszany, aby nie porobiły się grudki, a mąka rozpuściła się. Dodajemy płyn do winno-jeżynowego soku i gotujemy jeszcze 3 minuty. Studzimy i ciepły sos wlewamy na panna cottę.

Deser chłodzimy w lodówce, podajemy udekorowany jeżynami.