Chleb sztokholmski

piątek, 26 sierpnia 2011

Chleb sztokholmski

Bardzo Was wszystkich przepraszam za moją absencję trwającą od tygodnia. Siły natury pod postacią burzy w niecny sposób pozbawiły mnie internetu w domu, stąd też brak możliwości dodawania nowych przepisów i odwiedzania Waszych blogów. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy, bo niestety bez internetu to jak bez ręki, szczególnie mając bloga.

Przerywam jednak milczenie i mam dla was przepis na chleb. Muszę przyznać, że sprawił mi on ogromne trudności. Za pierwszym razem totalnie się rozpłynął i gdyby nie fakt, że szczerze miłuję całą Skandynawię, pewnie nie wróciłabym do tego przepisu. Uparłam się jednak i powtarzałam go jeszcze kilkakrotnie, by za każdym razem otrzymywać placek zamiast chleba. Nie dawałam za wygraną, w końcu uwzięłam się, nie szłam też na łatwiznę i nie pakowałam chleba do foremki. Uratował mnie garnek żeliwny i tym razem chleb wyszedł rewelacyjny, ze świetnie popękaną skórką, co widać poniżej. Przepis pochodzi z Piekarni Tatter.
Składniki na 2 mniejsze bochenki lub 1 duży

Składniki na zaczyn:
150 g wody
150 g zakwasu pszennego
200 g pszennej maki razowej

Składniki na ciasto właściwe:
500 g zaczynu
250 g wody
440 g pszennej maki wysokoglutenowej (pow. 13 g białka)
8 g świeżych drożdży
1 łyżka golden syrup (miodu, syropu cukrowego)
15 g soli

Składniki zaczynu mieszamy i zostawiamy do fermentacji w temperaturze pokojowej na 12-20 godzin.
Następnego dnia łączymy wszystkie składniki ciasta za wyjątkiem soli. Wyrabiamy ciasto około 6 minut metodą Bertineta. Ciasto będzie luźne, lecz spoiste. Dodajemy sól i wyrabiamy jeszcze 4-5 minut.
Przekładamy do lekko naoliwionej miski i odstawiamy do rośnięcia 2 godziny, w połowie składając raz ciasto.
Dzielimy ciasto na dwie części i z każdej formujemy bochenek. Chleby wyrastały w koszach przez 1 1/2-2 godziny. Wyrośnięte i nacięte bochenki wstawiamy do dobrze naparowanego pieca o temperaturze 250 stopni, po czym natychmiast zmniejszamy ją do 220 stopni i pieczemy 25-35 minut.
Ja wstawiłam do garnka, który grzał się razem z piecem i piekłam 30 minut.

16 komentarzy

  1. Boski jest!! Zapisuję koniecznie do zrobienia i szybko wyciągam zakwas. Wczoraj piekłam pszenno-żytni i dziś już go prawie nie ma, więc ten będzie jak znalazł!
    Pozdrawiam serdecznie
    Asiek

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam taki domowy chleb... tylko skąd wziąć taką mąkę wysokoglutenową?

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie z chlebami różnie bywa, częściej udają mi sie bułeczki. Twojego bochenka nie powstydziłaby się nawet bardzo posh piekarnia! Wspaniały. Szkoda ze nie mogę poczuć jak pachnie ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiu, życzę powodzenia, bo bardzo mnie ciekawi, czy tylko mnie ten chleb sprawił taki kłopot. Mam nadzieję, ze Tobie pójdzie bezproblemowo. Czekam na wieści:)

    Rysz, to każda mąka powyżej 12 gram białka na 100g mąki np mantioba, ale i polskie mąki są wysokoglutenowa. musisz popatrzeć na etykiety na opakowaniu:)

    Aniu, u mnie z chlebami, jak widać na załączonym obrazku albo raczej w opowieści, też różnie.mimo że mam sporo bochenków na koncie czasem sobie nie radzę i jak w tym przypadku nie wiem, co jest przyczyną. ale garnek się sprawdza w takich sytuacjach;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. pięknie popękana skórka, musi przyjemnie chrupać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. pozazdrościć takiego zacięcia :) mi, jak coś nie wyjdzie, to mam ochotę siedzieć i ryczeć i nie mam ochoty dłuugo wziąc się za gotowanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda nieźle ten sztokholmski. U nas ostatnio piekarni odłogiem stoi, czekam na jesienne chłody i nie jem chleba.

    OdpowiedzUsuń
  8. taki prosto z pieca, jeszcze cieply z maselkiem musi smakować wysmienicie

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepięknie wygląda. Pęknięcia na chlebie są bardzo zmysłowe:)

    OdpowiedzUsuń
  10. pieknie wyglada z tymi peknieciami:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale ładnie wygląda, Marta :)
    I jak musiało pachnieć, gdy go robiłaś!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha, ja dziś też wspominam na blogu Skandynawię, z tym, że w przeciwieństwie do śledzia, o którym pisze, Twój wypiek jest palce lizać! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. korniku, nic się nie stało!
    ważne, że już wróciłaś! brakowało Cię tutaj.
    ale za to zgotowałaś nam niezłe wejście.
    rety, co za chleb. zdjęcia są wprost fenomenalne.

    OdpowiedzUsuń
  14. Też miałam problemy z internetem :/
    Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  15. mówisz, że sprawia problemy?... ale za to efekt końcowy niesamowity;)

    Yummy & Tasty

    OdpowiedzUsuń
  16. Kaś, o tak, tak:)

    Zu, też tak czasem mam, ale nie warto się załamywać:)

    Madziu, podrzucić Ci bochenek?;) w sumie to zazdroszczę, ja bez chleba żyć bym nie umiała.

    Shy, o tak, taki ciepły najlepszy!

    Aciri, aż żal kroić!

    Ago, tak, taki popękany lubię bardzo:)

    Asiu, zapach to jeden z pierwszych powodów dla których warto upiec chleb:)

    Auroro, a właśnie widzę i faktycznie odrzuca ten śledź. Zamiast śledzia proponuję chlebek:)

    Karmelitko, wielkie dzięki za miłe słowa! To co, kromalka?;)

    Maniu, ja mam je non stop i nie wiadomo, kiedy się zakończą:) dziękuję!

    Małgo, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Skrobniesz coś? Dziękuję!