Przerywam jednak milczenie i mam dla was przepis na chleb. Muszę przyznać, że sprawił mi on ogromne trudności. Za pierwszym razem totalnie się rozpłynął i gdyby nie fakt, że szczerze miłuję całą Skandynawię, pewnie nie wróciłabym do tego przepisu. Uparłam się jednak i powtarzałam go jeszcze kilkakrotnie, by za każdym razem otrzymywać placek zamiast chleba. Nie dawałam za wygraną, w końcu uwzięłam się, nie szłam też na łatwiznę i nie pakowałam chleba do foremki. Uratował mnie garnek żeliwny i tym razem chleb wyszedł rewelacyjny, ze świetnie popękaną skórką, co widać poniżej. Przepis pochodzi z Piekarni Tatter.
Składniki na 2 mniejsze bochenki lub 1 duży
Składniki na zaczyn:
150 g wody
150 g zakwasu pszennego
200 g pszennej maki razowej
Składniki na ciasto właściwe:
500 g zaczynu
250 g wody
440 g pszennej maki wysokoglutenowej (pow. 13 g białka)
8 g świeżych drożdży
1 łyżka golden syrup (miodu, syropu cukrowego)
15 g soli
Składniki zaczynu mieszamy i zostawiamy do fermentacji w temperaturze pokojowej na 12-20 godzin.
Następnego dnia łączymy wszystkie składniki ciasta za wyjątkiem soli. Wyrabiamy ciasto około 6 minut metodą Bertineta. Ciasto będzie luźne, lecz spoiste. Dodajemy sól i wyrabiamy jeszcze 4-5 minut.
Przekładamy do lekko naoliwionej miski i odstawiamy do rośnięcia 2 godziny, w połowie składając raz ciasto.
Ja wstawiłam do garnka, który grzał się razem z piecem i piekłam 30 minut.
Boski jest!! Zapisuję koniecznie do zrobienia i szybko wyciągam zakwas. Wczoraj piekłam pszenno-żytni i dziś już go prawie nie ma, więc ten będzie jak znalazł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Asiek
uwielbiam taki domowy chleb... tylko skąd wziąć taką mąkę wysokoglutenową?
OdpowiedzUsuńu mnie z chlebami różnie bywa, częściej udają mi sie bułeczki. Twojego bochenka nie powstydziłaby się nawet bardzo posh piekarnia! Wspaniały. Szkoda ze nie mogę poczuć jak pachnie ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAsiu, życzę powodzenia, bo bardzo mnie ciekawi, czy tylko mnie ten chleb sprawił taki kłopot. Mam nadzieję, ze Tobie pójdzie bezproblemowo. Czekam na wieści:)
OdpowiedzUsuńRysz, to każda mąka powyżej 12 gram białka na 100g mąki np mantioba, ale i polskie mąki są wysokoglutenowa. musisz popatrzeć na etykiety na opakowaniu:)
Aniu, u mnie z chlebami, jak widać na załączonym obrazku albo raczej w opowieści, też różnie.mimo że mam sporo bochenków na koncie czasem sobie nie radzę i jak w tym przypadku nie wiem, co jest przyczyną. ale garnek się sprawdza w takich sytuacjach;)
Pozdrawiam!
pięknie popękana skórka, musi przyjemnie chrupać :)
OdpowiedzUsuńpozazdrościć takiego zacięcia :) mi, jak coś nie wyjdzie, to mam ochotę siedzieć i ryczeć i nie mam ochoty dłuugo wziąc się za gotowanie ;-)
OdpowiedzUsuńWygląda nieźle ten sztokholmski. U nas ostatnio piekarni odłogiem stoi, czekam na jesienne chłody i nie jem chleba.
OdpowiedzUsuńtaki prosto z pieca, jeszcze cieply z maselkiem musi smakować wysmienicie
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wygląda. Pęknięcia na chlebie są bardzo zmysłowe:)
OdpowiedzUsuńpieknie wyglada z tymi peknieciami:)
OdpowiedzUsuńAle ładnie wygląda, Marta :)
OdpowiedzUsuńI jak musiało pachnieć, gdy go robiłaś!
Ha, ja dziś też wspominam na blogu Skandynawię, z tym, że w przeciwieństwie do śledzia, o którym pisze, Twój wypiek jest palce lizać! :))
OdpowiedzUsuńkorniku, nic się nie stało!
OdpowiedzUsuńważne, że już wróciłaś! brakowało Cię tutaj.
ale za to zgotowałaś nam niezłe wejście.
rety, co za chleb. zdjęcia są wprost fenomenalne.
Też miałam problemy z internetem :/
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
mówisz, że sprawia problemy?... ale za to efekt końcowy niesamowity;)
OdpowiedzUsuńYummy & Tasty
Kaś, o tak, tak:)
OdpowiedzUsuńZu, też tak czasem mam, ale nie warto się załamywać:)
Madziu, podrzucić Ci bochenek?;) w sumie to zazdroszczę, ja bez chleba żyć bym nie umiała.
Shy, o tak, taki ciepły najlepszy!
Aciri, aż żal kroić!
Ago, tak, taki popękany lubię bardzo:)
Asiu, zapach to jeden z pierwszych powodów dla których warto upiec chleb:)
Auroro, a właśnie widzę i faktycznie odrzuca ten śledź. Zamiast śledzia proponuję chlebek:)
Karmelitko, wielkie dzięki za miłe słowa! To co, kromalka?;)
Maniu, ja mam je non stop i nie wiadomo, kiedy się zakończą:) dziękuję!
Małgo, dziękuję!