listopada 2016

środa, 30 listopada 2016

Zupa z soczewicy z batatem

Jeśli dotychczas soczewica kojarzyła Wam się z zupą o konsystencji papki dla dzieci, wypróbujcie ten przepis. Zupa z soczewicy z batatem dla dzieci może być zbyt aromatyczna, ale dorośli będą zadowoleni, bo jest tu trochę do gryzienia, jest aromatycznie, rozgrzewająco i sycąco. Świetne jest tu połączenie curry z mlekiem kokosowym i miękkimi, nadającymi słodyczy rodzynkami. Do tego kolendra, imbir i płatki kokosowe i nudna zupa z soczewicy wchodzi na zupełnie inny poziom.
Jeśli nie macie ochoty na zupę soczewicową, danie to łatwo można zmienić w sycący gulasz. Wystarczy z przepisu odjąć część porcji bulionu, by była ona bardziej gęsta i podać ją z kaszą perłową czy domowym chlebem. Też będzie pysznie! Inspiracja tu.
Zupa z soczewicy z batatem

Zupa z soczewicy z batatem - składniki na 3 porcje

 150 g suchej czerwonej soczewicy
500 ml bulionu
1 batat
1 marchewka
2 łyżeczki świeżo startego imbiru
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka oleju kokosowego
2 łyżki rodzynek
1 łyżka curry w proszku
3 łyżki koncentratu pomidorowego
200 ml mleka kokosowego
sól i pieprz do smaku

Soczewicę płuczemy na sicie. Wsypujemy do garnka, zalewamy bulionem i gotujemy, aż zacznie wrzeć. Zmniejszamy ogień do małego, wrzucamy do zupy pokrojoną w cienkie półplasterki marchewkę oraz pokrojonego w kostkę batata. Gotujemy pod przykryciem około 10-15 minut, aby marchewka i słodki ziemniak zmiękły.
Zupa z soczewicy z batatem
Na suchej patelni prażymy curry - aż zacznie pachnieć, dodajemy do zupy. Na tej samej patelni rozpuszczamy olej kokosowy, przesmażamy starty imbir i przeciśnięty przez praskę czosnek. Następnie dodajemy rodzynki i koncentrat. Smażymy około minuty, aby smaki połączyły się. Składniki z patelni dodajemy do zupy.

Na koniec wlewamy mleko kokosowe, dokładnie mieszamy i doprawiamy do smaku solą i pieprzem, gotujemy jeszcze 10 minut.
Zupa z soczewicy z batatem najlepiej smakuje ze świeżą kolendrą.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Pryaniki - rosyjskie pierniczki z lukrem

Pierniczki nie są moimi ulubionymi ciastkami, ale wiadomo, Święta rządzą się swoimi prawami i obejść się w grudniu bez nich nie da. Przepis na klasyczne pierniczki już na blogu jest, dlatego dziś coś mniej typowego - rosyjskie pierniczki z lukrem. Pryaniki, bo o nich mowa, to okrągłe, kształtne pierniczki, które po upieczeniu dekoruje się lukrem. Nie sprawiają one wiele kłopotu, są proste i szybkie do przygotowania, musimy jednak pamiętać, że ciasto po wyrobieniu najlepiej schować na noc do lodówki. Można jeść je od razu, można zamiast lukru polać je czekoladą, a pewnie i nadzienie zmieściłoby się do ich środka.
Te pierniczki z lukrem zamknięte w szczelnym pudełku czy słoju stają się nie tylko miękkie, ale bardziej słodkie i aromatyczne, dajcie więc im chwilę czasu i nie zjadajcie wszystkich od razu. 
Przepis tu, z moimi zmianami i z połowy porcji.
Pryaniki - rosyjskie pierniczki z lukrem

Pryaniki - pierniczki z lukrem - składniki na 35 pierniczków

115 g masła
100 g cukru
125 g miodu
2 łyżeczki przyprawy do piernika
1 jajko
3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
375 g mąki pszennej jasnej
1 czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej

Dodatkowo:
mleko
cukier puder

Kawę wsypujemy szklanki, zalewamy 2 łyżkami gorącej wody, mieszamy i wlewamy do garnuszka. Dodajemy masło, miód, i cukier i podgrzewamy na średnim ogniu, aż powstanie jednolita masa a cukier i masło rozpuszczą się. Odstawiamy do wystudzenia.
Pryaniki - rosyjskie pierniczki z lukrem
Maślano-cukrową masę wlewamy do misy miksera, dodajemy jajko oraz przyprawę do piernika i miksujemy płaskim mieszadłem.

Cały czas miksując, dodajemy spulchniacze - sodę i proszek do pieczenia. Następnie wsypujemy mąkę i miksujemy do połączenia składników. Miskę przykrywamy folią spożywczą i chłodzimy ciasto przez kilka godzin, najlepiej przez noc. Po tym czasie ciasto stwardnieje, ale wciąż będzie plastyczne. Formujemy z niego 35 kulek, układamy je na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia lub na silikonowych matach, zostawiając odstępy między pierniczkami.

Pierniczki z lukrem pieczemy przez 2-25 w temperaturze 160 stopni. Po upieczeniu zostawiamy je na blaszce, by wystygły i stwardniały.
Pryaniki - rosyjskie pierniczki z lukrem
Kiedy pryaniki stygną, przygotowujemy lukier - ucieramy cukier puder z mlekiem, aż powstanie gęsty lukier. Wierzch pierniczków zanurzamy w lukrze i odkładamy na kratkę, by lukier zastygł. Możemy też wbić w bok ciastka patyczek do szaszłyków i zanurzyć całe ciastko w lukrze.
Kiedy lukier zastygnie pierniczki z lukrem przekładamy do szczelnego metalowego pudełka.

piątek, 25 listopada 2016

Pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoa

Jeśli powoli myślicie o Świętach, powinien zainteresować Was ten przepis na pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoa. Bo jest przepyszny, tak że robiłam go tydzień po tygodniu. Ale to propozycja nie tylko na Święta, w zwykłe dni człowiek jeść coś musi, a taki pasztet jest smakowitą odmianą dla śniadaniowej owsianki. 
Dzieje się tu całkiem sporo - mamy dynię, komosę, liście szpinaku i cieciorkę. I choć może się to wydawać zbyt wiele jak na jedno danie, te składniki idealnie się ze sobą łącza. Do tego pikantna pasta z papryczek - sambal oelek, która przełamuje słodycz dyni i tak powstaje niebanalne danie.
Choć pasztet nie jest idealnie gładki, można pokroić go na plastry, ale i da się go rozsmarować na kromce. Dla mnie to fajna odmiana dla delikatnych smarowideł i kanapkowych past. Ten pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoa sprawdzi też jako danie obiadowe - wystarczy ukroić grubszy kawałek, podać z sałatką czy puree z buraczków - dzięki tej niejednolitej konsystencji przypomina nieco klops.
Pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoa

Pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoa - składniki na foremkę 25x10cm

100 g suchej ciecierzycy (lub 200 g z puszki)
60 g białej kaszy quinoa
200 g dyni piżmowej lub hokkaido
40 g szpinaku
3 jajka
1 łyżka mąki gryczanej (lub pszennej razowej)
2 łyżki sambal oelek
sól i pieprz, gałka muszkatołowa do smaku

Jeśli używamy suchej ciecierzycy, najpierw moczymy ją w wodzie przez noc, odcedzamy, zalewamy nowa porcją wody i gotujemy do miękkości. Ugotowaną odcedzamy i studzimy. Ciecierzyce rozgniatamy widelcem lub miksujemy w rozdrabniaczu na mniejsze kawałki - nie na gładko, tylko pulsując kilka razy.
Pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoaKaszę wsypujemy do garnuszka, zalewamy taką ilością wody, by jej poziom sięgał centymetr ponad poziom kaszy i gotujemy na małym ogniu do zagotowania, następnie przykrywamy garnek pokrywka i gotujemy około 7 minut, aż kasza wchłonie wodę (uwaga, żeby nie przypalić - warto więc co jakiś czas zaglądać pod pokrywkę). Ugotowaną quinoę studzimy.

Szpinak myjemy i kroimy w cienkie paski, a dynię obieramy ze skórki i ścieramy na dużych oczkach tartki.
Pasztet z dyni, ciecierzycy i kaszy quinoa
W misce mieszamy ciecierzycę, komosę, szpinak, dynię. Wbijamy jajka, dosypujemy mąkę i doprawiamy do smaku sambalem, solą, pieprzem i gałką. Mieszamy całość i przekładamy do foremki. Wyrównujemy wierzch i pieczemy pasztet przez 40-45 minut - do suchego patyczka w temperaturze 175 stopni. Studzimy w foremce.

środa, 23 listopada 2016

Naleśniki dyniowe

Placki dyniowe już były, dlatego dziś naleśniki dyniowe. Banalnie proste do przygotowania, szczególnie, jeśli macie już gotowe puree z dyni. Wtedy wystarczy tylko zmiksować wszystkie składniki, wlewać ciasto na patelnię i smażyć. Czym się różnią takie naleśniki od klasycznych? Oczywiście kolorem! Warto choć raz na jakiś czas urozmaicić co nieco i zrobić tak intensywnie pomarańczowe naleśniory.
U mnie w naleśnikach wylądował twaróg i czekośliwka, choć myślę, że garść soli i pieprzu sprawiłaby, że ciasto znakomicie sprawdziłoby się do wytrawnego farszu.

Naleśniki dyniowe

Naleśniki dyniowe - składniki na 10 naleśników

400 g mleka
2 jajka
140 g puree z dyni
170 g mąki pszennej
łyżka oleju rzepakowego

Mleko wlewamy do wysokiego kubka i miksujemy z jajkami, dodajemy puree dyniowe oraz olej i raz jeszcze miksujemy.
Naleśniki dyniowe
Do kubka przesiewamy mąkę i miksujemy z pozostałymi składnikami.

Ciasto wlewamy porcjami na teflonową rozgrzaną patelnię i smażymy. Naleśniki dyniowe najlepiej smakują ciepłe.

poniedziałek, 21 listopada 2016

Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą

Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą - szybkie i pożywne danie, które idealnie sprawdzi się na upalne dni jako danie obiadowe lub mniej gorące wieczory jako kolacja albo jako lunch do pudełeczka.
W mojej sałatce ciecierzyca nie jest z puszki - ugotowałam ją wcześniej, ale jeśli zależy Wam na czasie, wykorzystajcie konserwową cieciorkę, by przygotowanie sałatki zajęło Wam dosłownie 5 minut. A jest ono banalnie proste - wystarczy wymieszać w misce wszystkie składniki i zajadać!
Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą

Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą - składniki na 2 porcje

1 puszka tuńczyka w sosie własnym
200 g ciecierzycy (ugotowanej lub z puszki)
200 g pomidorów daktylowych
mała czerwonej papryki
1 szalotka
sok z 1/2 cytryny
2 łyżki oliwy z oliwek
sól i pieprz, duża szczypta kuminu do smaku
posiekana natka pietruszki

Szalotkę obieramy, kroimy na pół i cienkie półplasterki.
Paprykę myjemy, usuwamy gniazdo nasienne. Kroimy w cienkie plastry, a te w małą kostkę.
Umyte pomidorki kroimy na pół.
Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą

Powyższe składniki wsypujemy do miski, dodajemy odsączonego tuńczyka, ciecierzycę i posiekaną pietruszkę. Mieszamy, doprawiamy do smaku dolą pieprzem i kuminem, dodajemy sok z cytryny oraz oliwę i raz jeszcze mieszamy. Sałatka z tuńczykiem i ciecierzycą świetnie smakuje z domowym chlebem lub focaccią.

piątek, 18 listopada 2016

Pieczona dynia z jarmużem i halloumi

Pieczona dynia z jarmużem i halloumi to pierwszy z przepisów z książki My new roots Sary Britton, który wypróbowałam. I muszę przyznać, że dzięki niemu polubiłam jarmuż. Nigdy nie byłam wyjątkową fanką tych zielonych listków, dużo bardziej wolę szpinak, który codziennie ląduje u mnie w koktajlu i używam go i do wielu innych dań. Ale tu jarmuż sprawdził się doskonale, szczególnie dzięki jednemu trickowi Sary - liście przed podaniem masuje się w dłoniach, dzięki temu jarmuż staje się delikatny. Do tego miękka, słodka dynia, słone halloumi i aromatyczna mieszanka przypraw dukkah, o której pisałam Wam w poprzednim poście. Nie tylko świetnie to smakuje, ale i apetycznie wygląda. Zresztą, wypróbujcie sami.
Pieczona dynia z jarmużem i halloumi

Pieczona dynia z jarmużem i halloumi - składniki na 2 porcje

500 g dyni piżmowej
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka oleju kokosowego
80 g jarmużu (u mnie 50 g jarmużu i 30 g szpinaku)
1 mała szalotka
łyżeczka oliwy
sok z 1/4 cytryny
100 g sera halloumi
kilka łyżeczek dukkah

Dynię obieramy ze skórki, usuwamy pestki i kroimy w kostkę. Mieszamy z przeciśniętym przez praskę ząbkiem czosnku i roztopionym olejem kokosowym. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Dynię pieczemy w temperaturze 180 stopi do miękkości.
Pieczona dynia z jarmużem i halloumi
Kiedy dynia się piecze przygotowujemy jarmuż - pokrojone na mniejsze kawałki listki wrzucamy do miski, dodajemy oliwę i sok z cytryny i dłońmi "masujemy" jarmuż przez około 2 minuty, by zmiękł i zmienił kolor na głęboką zieleń.

Halloumi kroimy na plastry i smażymy na rozgrzanej patelni grillowej z dwóch stron, aż pojawią się na nim złociste ślady patelni.
Pieczona dynia z jarmużem i halloumi
Jarmuż mieszamy ze szpinakiem i pokrojoną w plastry szalotką, doprawiamy solą i pieprzem, dodajemy dynię.

Wykładamy na talerze, na wierzchu układamy grillowane halloumi, wszystko posypujemy dukkah. Jemy od razu.

środa, 16 listopada 2016

Dukkah

Przepisów na dukkah - egipską mieszankę nasion, przypraw i orzechów jest wiele. I dobrze! Bo to pozwala nam eksperymentować ze smakami, dodając lub odejmując, a także wymieniając składniki w oryginalnej recepturze. 
Ale zacznijmy od klasyki - przepisu podstawowego. Ja najczęściej spotkałam się, analizując różne przepisy (a także w książce My new roots, z której to przygotowałam danie, do którego potrzebna mi była ta mieszanka), z kolendrą, kuminem, solą i pieprzem połączonymi ze zmielonymi orzechami laskowymi i sezamem. Ale możliwości jest więcej. Wystarczy zmienić orzechy lub wymienić ich część na przykład na pistacje lub orzechy brazylijskie lub pestki słonecznika. Kolendrę można zastąpić garam masalą, a sezam znanym dobrze siemieniem lnianym.
Poza składnikami, do swojego gustu lub dania, do którego chcecie dukkah wykorzystać, warto też modyfikować stopień rozdrobnienia poszczególnych składników mieszanki. U mnie jest ona dość drobno zmielona, z mniejszymi kawałkami orzechów, i w takiej formie sprawdzi się do sałatki czy jako posypka do pasty z warzyw.  Ale gdyby chcieć wykorzystać ją do domowego chleba czy jako jako panierkę do ryby, tu można zmielić ją tak, by pozostawić większe kawałki sezamu i orzechów laskowych.
Dukkah

Dukkah - składniki

1 łyżka nasion kolendry
1 1/2 łyżki nasion kuminu
1/2 łyżki ziaren pieprzu
140 g orzechów laskowych w skórkach
70 g sezamu
duża szczypta soli

Orzechy wrzucamy na patelnię i prażymy, aż skórki zrobią się czarne i zaczną odchodzić od orzechów. Przesypujemy na ściereczkę, chwilę studzimy, a następnie pocieramy orzechy, by zdjąć skórki. Orzechy możemy grubo lub drobno posiekać lub zmiksować na grubszy proszek w młynku.

Sezam prażymy na suchej patelni, aż się zezłoci. Miksujemy chwilę w młynku lub rozcieramy w moździerzu.
Dukkah
Na tę samą patelnię wrzucamy kolendrę i kumin i prażymy, aż zaczną wydzielać aromat. Przesypujemy je do moździerza lub młynka, dodajemy ziarna pieprzu i rozcieramy na proszek.

Orzechy, sezam, kumin, kolendrę, pieprz u i sól mieszamy w miseczce. Dukkah przechowujemy w szczelnym słoiczku.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Mleko z orzeszków ziemnych

Ze względów zdrowotnych staram się ostatnio wykluczyć mleko ze swojej diety, postanowiłam więc przygotować mleko z orzeszków ziemnych. Miałam akurat orzeszki arachidowe pod ręką, lubię je (najbardziej pod postacią masła) pomyślałam, że warto sprawdzić, jaki smakują zamienione na mleko. 
Cały proces, tak, jak i w przypadku innych wegańskich odpowiedników mleka krowiego, jest banalnie prosty. Wystarczy zalać fistaszki wodą, odstawić na kilka godzin - najlepiej na całą noc, potem odcedzić i przepłukać i zmiksować z kolejną porcją wody, zamieniając orzechy na mleko. Całość przelewamy przez sito, by pozbyć się niezmiksowanych drobinek orzechów. I voila - mleko z orzeszków ziemnych gotowe!
A co zrobić z resztkami orzechów, które zostaną nam na sicie? Możecie dodać je do owsianki, albo jogurtu, kiedy nieco wyschną świetnie nadadzą się też do ciastek - na przykład owsianych lub do chleba, zastępując nimi część mąki. I nic się nie marnuje!
Mleko z orzeszków ziemnych

Mleko z orzeszków ziemnych - składniki na około 1.5 litra

1 szklanka orzeszków ziemnych
2.5 szklanki wody


Orzechy arachidowe zalewamy 1.5 szklanki przegotowanej zimnej wody, odstawiamy na kilka godzin, najlepiej na noc na kuchenny blat, by orzechy napęczniały.

Namoczone orzechy odcedzamy na sicie i przelewamy wodą, zostawiamy na chwile do odcieknięcia i wrzucamy do blendera.
Mleko z orzeszków ziemnych
Orzechy zalewamy 2 szklankami zimnej, przegotowanej wody i miksujemy na (możliwie najbardziej) gładko. Wlewamy na sito lub przelewamy przez gazę, podstawiając naczynie, do którego mleko będzie spływać. Odciskamy resztę orzechów na sicie, mleko przelewamy do butelki.

Mleko z orzechów ziemnych przechowujemy w lodówce, przed użyciem wstrząsamy butelką, bo na dnie naczynia lubi pojawiać się osad.

czwartek, 10 listopada 2016

Pancakes z mascarpone

Dziś wpis, w którym wykorzystujemy resztki. Zapytacie jakie resztki znaleźć można w pancakes z mascarpone? Serek! Czasem zostaje mi kilka łyżek serka i zamiast smarować nim placuszki, postanowiłam dodać go do środka. Dzięki niemu pankejki są bardziej puszyste, jakby bardziej kremowe i pulchne. 
Co Wam będę opowiadać, lepiej spróbować samemu. Więc jeśli zostanie Wam trochę mascarpone, przygotujcie te placuszki na weekendowe śniadanie. Taki jesienny comfort food do jedzenia w łożku. Szczególnie, gdy podacie je z karmelizowanymi gruszkami z cynamonem!
Pancakes z mascarpone

Pancakes z mascarpone - składniki na 10 placków 

100 g mascarpone
2 jajka
1 2/3 szklanki mleka
1 łyżka oleju
220 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 łyżka cukru

Mascarpone, mleko i jajka miksujemy, aby powstała jednolita masa. Dolewamy olej i chwilę jeszcze ubijamy.
Pancakes z mascarpone
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, solą i cukrem, wsypujemy partiami do mokrych składników, miksując je, by pozbyć się grudek. Miksujemy do powstania jednolitego ciasta.

Małą patelnię rozgrzewamy i smażymy placuszki bez dodatkowego tłuszczu. Pancakes z mascarpone podajemy w ulubionym dżemem albo karmelizowanymi owocami.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Zupa dyniowa z pastą curry

Co najlepiej rozgrzewa jesienią? Zupa krem! A z czym najlepiej ją przygotować, by rozgrzewała jeszcze bardziej? Z pikantnymi przyprawami. I oto jest - zupa dyniowa z pastą curry - kremowa, słodka od dyni, pachnąca kokosem, ale i ostra. Dla mnie smaki idealne. 
Pastę curry mogłabym jeść na wszelkie sposoby, uwielbiam jej pikantny smak w każdej konfiguracji, czy to mule z mlekiem kokosowym i zieloną pastą, czy warzywne curry z tofu czy rybą. Czemu więc nie dodać jej do zupy? Szczególnie do słodkiej dyniowej, żeby przełamać jej smak. 
Jeśli dotychczas zupa z dyni wydawała Wam się mdła, dodajcie do niej kilka łyżeczek czerwonej pasty i przekonajcie się, że to najlepszy wybór na jesienne dni.
Zupa dyniowa z pastą curry

Zupa dyniowa z pastą curry - składniki na 3 porcje

650 g dyni piżmowej (waga nieoczyszczonej dyni)
1 szalotka
2 ząbki czosnku
600 ml bulionu
2 łyżeczki czerwonej pasty curry
1 łyżeczka mielonego kuminu
1/3 szklanki mleka kokosowego
sos sojowy
świeża kolendra
2 łyżki kokosowych chipsów

Dynię obieramy, usuwamy pestki i kroimy w kostkę.

Na łyżce oleju w garnku szklimy pokrojoną w kostkę szalotkę, dodajemy posiekany czosnek i smażymy kolejną minutę.

Dodajemy pastę curry i kumin, chwilę smażymy, mieszając i dodajemy pokrojoną dynię. Mieszamy, by pasta oblepiła dynię, zalewamy bulionem i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ognień, garnek przykrywamy pokrywką i gotujemy na wolnym ogniu około 15 minut, aż dynia zmięknie.

Kiedy dynia będzie gotowa, zdejmujemy garnek z ognia i miksujemy zupę na gładki krem. Wlewamy mleko kokosowe i raz jeszcze miksujemy, by składniki połączyły się.
Zupa dyniowa z pastą curry
Zupę ponownie wstawiamy na gaz. Doprawiamy do smaku sosem sojowym, ewentualnie dodajemy więcej pasty curry.

Gotową zupę dyniową z pastą curry przelewamy do miseczek. Dodajemy świeżą kolendrę i chipsy z kokosa, podajmy od razu.

piątek, 4 listopada 2016

Zjedz Barcelonę - 5 najlepszych miejsc z jedzeniem

Barcelona to moja ostatnia wakacyjna destynacja - spędziłam tam pięć wrześniowych dni. I oczywiście jednym z celów moich wyjazdów jest szukanie dobrego jedzenia. Jesteście ciekawi, co zjadłam w Barcelonie i jakie knajpki polecam? Oto moje top 5 najsmaczniejszych miejsc wartych odwiedzenia!

 

Zjedz Barcelonę - La Paradeta

Co koniecznie musicie zjeść w stolicy Katalonii? Owoce morza oczywiście. A gdzie jest najlepsze miejsce, by ich spróbować? Ja polecam sieć restauracji o nazwie La Paradeta. Knajpki rozsiane są w różnych częściach miasta - ja jadłam tuż obok Sagrady Familii, ale lokale znajdziecie w dzielnicy Born - niedaleko Parc da la Ciutadella, na Passeig de Gracia niedaleko Casa Batllo czy w okolicy Plaza de Espanya.
Czym wyróżnia się la Paradeta od innych miejsc? A tym, że... sami decydujecie, co i w jakiej ilości chcecie zjeść oraz w jaki sposób ma być to przygotowane. Od progu wita nas ogromna lada wyłożona lodem z różnymi rodzajami świeżych ryb i owoców morza. I to od Was zależy, co z tej lady trafi Wasz talerz.

Ekspedientka waży i pakuje do papierowych tutek ryby, langustynki czy kalmary, ustalacie jak poszczególne produkty mają być przygotowane, a Wasze zamówienie trafia od razu do kuchni, w ręce kucharzy. Nasze danie może być smażone - a la plancha, kalmary czy małe ośmiorniczki mogą być panierowane - a la andaluza, mule możemy zamówić a la marinera - po marynarsku czy al vapor - gotowane na parze. Krótka ściąga na tablicy, podpowiada, co oferuje nam kuchnia jeśli chodzi o poszczególne produkty i ich obróbkę.
Kiedy jedzenie się robi, Wy zamawiacie dodatki, sosy i napoje, a po chwili na stół trafiają dary morza. Oszałamiające w smaku, świeże, jeszcze pachnące morską wodą. To takie jedzenie, które nie potrzebuje dodatków, chyba dlatego nie ma tu karty menu - owoce morza są niekwestionowanymi bohaterami, którzy nie potrzebują towarzystwa - wygrywa prostota i smak.
Choć początkowo zniechęcać może to, że nie wiadomo, jak duże wagowo porcje zamawiać (my początkowo zgłupieliśmy i chcieliśmy zmienić lokal) nie martwcie się - jeśli stwierdzicie, że wciąż Wam mało, zawsze można domówić - kuchnia uwija się sprawnie z przygotowaniem dań.
Jedyne, o czym należy pamiętać to siesta - La Paradeta zamyka się w ciągu dnia o 16, by ponownie ruszyć o 20.


Zjedz Barcelonę - Bar celta pupleria

Jeśli wieczorową porą znajdziecie się w Barrio Gotic, koniecznie zajrzyjcie na tapas do tej knajpki. Niepozorna, ale wciąż wypchana po brzegi! Jest to miejsce nieco oldschoolowe, nie ma tu dopracowanego wystroju, króluje prostota, gwar, luźna, przyjazna atmosfera.
Jednak to, że w środku przesiaduje wielu lokalsów, świadczy o tym, że to miejsce warte polecenia. Wszyscy są tu niezwykle otwarci - zarówno kelnerzy, jak i goście, którzy nie mają nic przeciwko, kiedy pytasz czy możesz dosiąść się do ich stolika, kiedy wokół nie ma wolnych miejsc.
fot. facebook.com/BarCeltaPulperia
Nie zdziwcie się, gdy kelner nie przyniesie wam menu do stolika... wisi ono na ścianie przy wejściu. Jeśli potrzebujecie rozeznać się w menu, musicie więc wstać od stolika, a swoje zamówienie zapamiętać.
Posmakować tu można klasykę barcelońskich tapasów, jednak największym powodzeniem cieszy się pulpo a feira - pulpo a la gallega - flagowe danie lokalu. Oprócz plastrów gotowanej ośmiornicy z ostrą papryką skosztujcie tu też tortillę de patatas, krążków kalmarów czy langustynek.


Zjedz Barcelonę - Granja Dulcinea

W jednej z bocznych uliczek odchodzących od Rambli, w Barrio Gotic - niedaleko Basílica de Santa Maria del Pi szukajcie niepozornej kawiarni w starym stylu. A dokładnie xocolaterii Granja Dulcinea, w której czas się zatrzymał. Lokal powstał w 1941 roku i od tego czasu serwuje jedne z najlepszych chuurros w mieście. Koniecznie zatrzymajcie się tu na churros con chocolate i poczujcie klimat miasta.


Zjedz Barcelonę - Gelaaati di Marco

Oprócz churrosów nie mogłam nie zjeść też lodów. Te najbardziej smakowały mi w Gelaaati di Marco. Powiem więcej, to właśnie tu zjadłam najlepsze lody pistacjowe w swoim życiu. Gdyby nie rekomendacja z Tripadvisora, pewnie przegapiłabym tę lodziarnię, bowiem mieści się w wąskiej uliczce odchodzącej od Placa Sant Jaume, a i nie robi oszałamiającego wrażenia pod względem wystroju. Jednak dla lodów warto odwiedzić to miejsce.
Smaków jest tu około 30 - zaczynając od bardziej klasycznych - lody czekoladowe, waniliowe, truskawkowe czy malinowe, przez mniej typowe - figowe, czekoladowe z chilli lub ryżowe, aż po smaki "premium". Za te ostatnie trzeba zapłacić dodatkowe 0.5 euro, jednak te lody produkowane są też z wyższej jakości składników. Znajdziecie tu takie perełki jak pistacchio di Bronte, crema catalana, lody z ricotty z szafranem i kruszonką z pistacji albo waniliowe z migdałami w karmelu z nutą kawy.
Lody można kupić w kilku wielkościach, wybierając wafelek lub kubeczek, w którym nasze smaki wylądują.


Co zjadłam w Barcelonie -  Mercat Princesa

Mercat Princesa to popularny w Europie Zachodniej koncept, gdzie pod jednym dachem znaleźć można kilka-kilkanaście knajpek. To kolejne ukryte w małym zaułku miejsce, które warto odwiedzić.
Znajdziecie tu zarówno tapas bar, miejsce z burgerami, knajpkę serwująca przekąski na bazie ryb i owoców morza, knajpka z sushi czy miejsce jajkami stojące. Nie zabrakło tez baru z piwem, sangrią czy winem dostępnym na kieliszki czy butelki.
To świetnie miejsce by zaliczyć "coś na ząb, ale i można się rozsiąść i smakować wszystkiego, dzieląc się jedzeniem ze znajomymi.