Ogromnym plusem tych batoników z quinoa jest to, że dodatki można do nich dopasować do tego, co akurat mamy w szafce. Możecie dorzucić wiórki kokosowe (na przykład te, które zostaną po zrobieniu mleka kokosowego), płatki owsiane, surowe kakao, podmienić suszoną żurawinę na morele czy porzeczki, a masło z fistaszków zamienić na domowe masło migdałowe.
A jak jeszcze można wykorzystać te batoniki z quinoa? Ja czasem jem je na drugie śniadanie, rozkruszając batonik w dłoniach i mieszając go z jogurtem naturalnym i owocami, jakie akurat mam pod ręką. Sprawdzi się też zamiast płatków do mleka czy dodatek do owsianki.
Batoniki z quinoa - składniki na formę o wymiarach 23x23 cm
4 łyżki nasion chia2 łyżki sezamu
1/2 szklanki pestek słonecznika
1/2 szklanki pestek dyni
1/3 szklanki białej kaszy quinoa
1/3 szklanki migdałów bez skórki
1/3 szklanki amarantusa
1 szklanka suszonej żurawiny
2 łyżki masła orzechowego
3 łyżki oleju kokosowego
Quinoę i amarantus wsypujemy na sito i przelewamy zimną woda, by przepłukać je.
Sezam, słonecznik, dynię i posiekane migdały prażymy na suchej patelni, aby zezłociły się. Przesypujemy ja do miski, na patelnię dodajemy komosę i amarantus i chwilkę prażymy, by trochę je wysuszyć. Przesypujemy je do miski do pestek i nasion. Dodajemy też suszoną żurawinę.
Wszystkie składniki batoników z quinoa z miski przesypujemy do malaksera i miksujemy drobniej, by całość przypominała żwirek.
Na patelni roztapiamy olej kokosowy i masło orzechowe, wlewamy do miski z nasionami i mieszamy, by mokre składniki obkleiły te suche.
Masę przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia foremki o wymiarach 23x23 cm. Dłonią ugniatamy całość, wyrównując wierzch.
Pieczemy w temperaturze 185 stopni przez około 20-25 minut - powinny zezłocić się, a całość stwardnieć. Po wystudzeniu wyjmujemy z foremki i kroimy na kawałki - wielkość według uznania.
Batoniki z quinoa przechowywać można kilka tygodni w szczelnym, metalowym pudełku.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz
Skrobniesz coś? Dziękuję!