Pokochałam ostatnio tofu i staram się z nim czarować różne rzeczy. O ile do deserów jeszcze go nie pakowałam, często gości on w moim lunchboxie w towarzystwie warzyw i prażonego sezamu. Postanowiłam tofu przemycić też w kanapkowym smarowidle. Niby nic, ale porządna porcja białka zapewniona, a i urozmaicenie w menu się pojawia. Niby nic, a okazuje się, że pieczona papryka i orzechy laskowe to kolejne pyszne połączenie (choć tofu+sezam cały czas na czele). Pasta super sprawdza się na kanapki, do podania z warzywami pokrojonymi w słupki lub w postaci małych, imprezowych kanapeczek jak poniżej.
Składniki
1 czerwona papryka
100 g tofu naturalnego
3 łyżki mielonych orzechów laskowych
sól i pieprz do smaku
kilka listków świeżego tymianku
Paprykę wkładamy w całości do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Pieczemy do momentu, aż na skórce pojawią się duże czarne plamy z każdej strony (w trakcie pieczenia trzeba będzie paprykę obrócić, by równomiernie się przypiekła). Upieczoną paprykę wkładamy na kilka minut do foliowej torebki, dzięki czemu łatwiej będzie z niej zdjąć skórkę.
Paprykę obieramy ze skórki, pozbawiamy gniazda nasiennego i przekładamy do blendera. Dodajemy pokruszone tofu i pozostałe składniki. Miksujemy na gładką pastę. Przekładamy do miseczki.
Pastę można po wierzchu posypać odrobiną zmielonych orzechów laskowych i udekorować tymiankiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
uwielbiam pasty do chlebka - Twoja tez muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTo takie jakby kotleciki z tofu, fajne :)
OdpowiedzUsuńChoć ja tak sobie lubię tofu, rzadko jem.
Pozdrowienia :)
Tofu jest niestety prawie nie znane. Muszę się chyba przekonać.
OdpowiedzUsuńbrzmi i wyglada smacznie, wiec chetnie bym sie skusila na taka przekaske:)
OdpowiedzUsuńz tofu?To już lubię :)))
OdpowiedzUsuńwegetariańskie albo w sumie i wegańskie pyszności :-D
OdpowiedzUsuńShyfull, polecam, jako miłośnik past do chleba:)
OdpowiedzUsuńMajanko, myślę, że to kwestia przyrządzenia.Je też kiedyś nie jadłam bo miałam niesmaczne pierwsze z tofu spotkanie,a teraz to przynajmniej 2 razy w tygodniu zajadam je na obiad:)
Karolino, ja wcześniej podchodziłam do tofu: nie jem bo nie lubię bo nigdy nie jadłam. okazało się, że to był duży błąd, bo choć to niepozorny produkt, jest super w przeróżnych kombinacjach smakowych.
Aga, polecam spróbować:)
Alu, ja tofu od niedawna mam w swoim jadłospisie i jestem w nim zakochana:)
Joanno, pyszności, oj pyszności:)
Brzmi pysznie i tak też wygląda:)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia! ta pasta na tych maluteńkich sucharkach wygląda uroczo ;]
OdpowiedzUsuńsposób podania idealny jako przystawka na imprezę.
Aciri, dziękuję!
OdpowiedzUsuńKarmelitko, dzięki, urzekające prawda?:)Mam nadzieję, ze udało mi się choć trochę odczarować pastę jako nudne smarowidło na kanapki.
to jak ja :) tylko ze ja znam je ponad 20 lat, bo już wtedy było w Polsce, nie cyganię:D
OdpowiedzUsuńA tempeh lubisz?Ten znam krócej , dużo krócej i uwielbiam
Jakoś do tej pory, tofu mnie nie przekonało, ale w połączeniu z pieczoną papryką i orzechami, brzmi pysznie!
OdpowiedzUsuńAlu, ja mam tak, że do niektórych rzeczy muszę dorosnąć, tak miałam ze szpinakiem, krewetkami i tofu. A jak już dorastam to się zakochuję:) no, to jak już 20 lat temu było, to pewnie u Ciebie na blogu znajdę kolejne inspiracje:) szukam nowych połączeń i pomysłów na tofu. tempeh jeszcze przede mną:)
OdpowiedzUsuńKonwalie, mnie też nie przekonało jak kiedyś jadłam, ale to dlatego, że było nieumiejętnie przygotowane. Jak się robi samemu, ze składnikami, które się lubi, wychodzi super:) Polecam spróbować.
Nie jestem fanką tofu, ale może w takim wydaniu przypadłby mi do gustu !
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio nabyłam tofu z ciekawości, bo nigdy wcześniej go nie próbowałam a z braku pomysłu jak go wykorzystać zjadłam ot tak, samo. Ale teraz - dzięki powyższemu przepisowi wiem co niebawem zrobię, bo ta pasta tak wygląda....pyyycha...
OdpowiedzUsuńalbahaco, polecam spróbować, bo w tej paście tofu prawie niewyczuwalne, więc powinna Ci smakować:)
OdpowiedzUsuńMarto, ale tak samo samo zjadłaś? bez niczego? Polecam eksperymenty, tofu fajnie "chłonie" inne smaki, ja uwielbiam je z sezamem, sosem sojowym albo olejem sezamowym. Czekam na Twoją opinię o paście:)
Zjadłam samo samo - kroiłam w małe plasterki i jadłam, bo kompletnie nie miałam na nie pomysłu :( ale teraz to się zmieni. Jak tylko będę miała sposobność to zrobię i dam Ci znać jak wyszło!
OdpowiedzUsuńMarto, ajć, mam nadzieję, ze kolejne próby z tofu będą smaczniejsze:)
OdpowiedzUsuńMelduję, że zrobiłam tę pastę! Jest naprawdę pyszna - a pieczona papryka jest super i ma inny smak niż surowa :) sypnęłam tylko sporo pieprzu, ale to wzmocniło smak dość mdłego tofu... Pycha!
OdpowiedzUsuńMarto, bardzo się cieszę, że pasta Ci smakowała, takie komentarze cieszą najbardziej:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!