Niby wiosna, niby się zieleni, ale mam wrażenie, że cały czas jesteśmy jedną nogą w zimowej aurze. Czekam z niecierpliwością na świeże szparagi i wysyp młodych, intensywnie zielonych warzyw, które już niedługo zaczną pysznić się na straganach i targach. Zanim jednak pojawią się wiosenne smakołyki mam dla Was smakowitą zupę, która na kwietniowe dni przeplatane raz słońcem, raz deszczem i chłodem, sprawdzi się idealnie. Świetnym dodatkiem są smażone szalotki,które nie tylko uzupełniają zupę smakiem, ale i tworzą z nią fajne zestawienie tekstur. Przepis z książki "Smaczne zupy". Według przepisu zupę powinno się zmiksować, ale polecam ominąć ten krok.
Składniki na 4 porcje
Składniki na zupę:
2 łyżki oliwy z oliwek
1 cebula drobno posiekana
1 łyżeczka kuminu
1/2 łyżeczki kolendry
szczypta papryki w płatkach
220 g łuskanej czerwonej soczewicy
1 marchewka drobno pokrojona
1 pomidor obrany ze skórki i pozbawiony pestek
1 litr bulionu warzywnego
sok z 1/2 cytryny
sól i pieprz do smaku
Składniki na smażone szalotki:
2 łyżki mąki pszennej
2 szalotki
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
125 ml oleju rzepakowego
Oliwę rozgrzewamy w garnku o grubym dnie. Przesmażamy cebulę, aby zmiękła. Dodajemy kumin, kolendrę i paprykę, smażymy, mieszając, aż zacznie wydzielać się aromat przypraw.
Do rondla dodajemy suchą soczewicę, marchewkę, pomidora i bulion. Doprawiamy solą i pieprzem. Gdy zupa zacznie się gotować, zmniejszamy ognień i gotujemy pod przykryciem około 30 minut - soczewica powinna rozpaść się, a marchewka być miękka. Zupę doprawiamy sokiem z cytryny.
Smażone szalotki - w torebce foliowej mieszamy mąkę, sól i pieprz oraz pokrojone w plastry szalotki. Wstrząsamy zamkniętym woreczkiem, by plastry cebuli pokryły się mąką i przyprawami. Olej rozgrzewamy w rondlu na dużym ogniu. Szalotki wkładamy do gorącego oleju i smażymy je 4 minuty, do momentu, aż się zrumienią. Szalotki przekładamy na ręcznik papierowy, by wchłonął tłuszcz, a następnie dekorujemy nim zupę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Alez cudowna zupa! I ja bym nie miksowała, wolę takie z kawałeczkami:)
OdpowiedzUsuńnigdy nie jadłam soczewicy - czas nadrobić, bo zupa wygląda cudnie ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zupy z soczewicy;-)
OdpowiedzUsuńMajanko, dziękuję. A miksowanie moim zdaniem zbędne, soczewica i tak się sama rozpada:)
OdpowiedzUsuńShyfull, koniecznie! zupa mędzie miłym początkiem znajomości z soczewicą:)
Anko, ja też, stąd i ta zupa:)
soczewica to najsmaczniejsza strączkowa roślina, nie dziwię ,że za miskę soczewicy oddano pierwszeństwo dziedziczenia:D
OdpowiedzUsuńPodejrzewam ,ze w tej misce była taka zupa jak twoja Marta
wydaje mi się, że zmiksowanie zupy nie byłoby konieczne, bo niepotrzebnie wydłużyłoby czas oczekiwania na konsumpcję! ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę się doczekać szparagów, tym bardziej, że tej wiosny mam zamiar spróbować ich po raz pierwszy w życiu.
Aluś, piękne słowa, bardzo dziękuję za tak miły komentarz!
OdpowiedzUsuńCytrynko, hehe, każde wytłumaczenie jest dobre. No, to życzę smacznego ze szparagami, ja już z niecierpliwości przebieram nóżkami. masz jakieś pomysły jak je spałaszujesz?
No i ja też nie zmiksowałabym a zupka wygląda pysznie :-)
OdpowiedzUsuńAaa uwielbiam takie zupy :) W tym tygodniu to bedzie obowiazkowa pozycja :)
OdpowiedzUsuńJoanno, piękne dzięki!
OdpowiedzUsuńMadleine, ja też takie właśnie lubię, albo zupy kremy. generalnie musi być gęsto. Bardzo się cieszę, że przepis wpadł Ci w oko, smacznego:)