Chałka marzyła mi się od dawna. Delikatna, miękka i pachnąca. Tym wypiekiem udało mi się spełnić wszystkie moje wymagania na niedzielne śniadanie. Dodatek wody pomarańczowej okazał się być świetnym pomyłem, chałka pachnie obłędnie, jest to jednak bardzo delikatny aromat, który nie narzuca się. Przepis z książki "Baking&Pastry. mastering art and craft", zmodyfikowany przeze mnie - w przepisie było aż 110 g żółtek, moje 2 ważyły jedynie 35 g, więc gdybym chciała trzymać się przepisu, musiałabym użyć ich aż 7!
Składniki na 2 duże chałki
600 g mąki pszennej
5 g drożdży instant
240 ml wody
2 żółtka
55 ml oleju
55 g cukru
5 g soli
3 łyżki wody z kwiatów pomarańczy
Dodatkowo:
białko wymieszone z 2 łyżkami mleka
Do miski wsypujemy mąkę i drożdże, dodajemy wodę, żółtka, olej, cukier i sól oraz wodę z kwiatów pomarańczy. Miksujemy na niskich obrotach mikser przez 4 minuty, potem zwiększamy obroty i miksujemy kolejne 4 minuty. Ciasto powinno być gładkie, elastyczne i miękkie, gluten dobrze rozwinięty.
Ciasto przekładamy do lekko naoliwionej miski, odstawiamy do rośnięcia w ciepłe miejsce na około godzinę. Powinno podwoić objętość.
Po tym czasie ciasto odgazowujemy, dzielimy na 2 części, formujemy kule i zostawiamy na posypanym mąką blacie, pod przykryciem na 15 minut.
Obie kule dzielimy na 6 równych części, z nich formujemy wałeczki o długości 30-35 cm, można też podzielić każdą kule na 3 wałki i zapleść standardowo. Mój sposób splatania zawsze jest inny i nie umiałabym go opisać.
Zaplecione chałki układamy na blasze, przykrywamy i odstawiamy do ponownego rośnięcia.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do175 stopni. Chałki smarujemy rozmąconym białkiem z mlekiem, posypujemy grubym cukrem, makiem, sezamem lub kruszonką i pieczemy 20-25 minut, aż się zezłocą. Upieczone przekładamy na kratkę do wystygnięcia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Czarodziejska ta chałka! :)
OdpowiedzUsuńAle mi apetytu narobiłaś tylko skąd ja wezmę wodę pomarańczową hm?
OdpowiedzUsuńBardzo dawno temu już nie jadłam chałki... A Twoja propozycja wygląda bardzo smakowicie!:)
OdpowiedzUsuńChałkowelove. ;)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się takie śniadanie!
Auroro, dziękuję!
OdpowiedzUsuńco by tu zjeść, ja wzięłam za sklepu z żywnością orientalną;) ale bez wody pomarańczowej też będzie smacznie:)
Doctorze, ja też upiekłam swoją chałkę pod wpływem tego, że widziałam ją na jakimś blogu i stwierdziłam "hm, dawno nie jadłam chałki":)
Holgo, a może marzy Ci się bułka maślana vel brioszka Rouxa?;)
już czuję ten zapach :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyrośnięta chałeczka;*
OdpowiedzUsuńZuzo, o tak,pachnie pięknie:)
OdpowiedzUsuńMoniusiu, dziękuję!
o ja Cię!
OdpowiedzUsuńech, i jak tu się nie rozpływac, coo? xd
wspaniała!
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
mm już sobie wyobrażam ten aromat...
OdpowiedzUsuńYummy & Tasty
Martusia, czuję się skuszona! Wspaniała chałka! Dodatek wody pomarańczowej świetny, choć ja jej nigdzie nie mogę znaleźć,ale może i bez wody sie uda?
OdpowiedzUsuńA mam różaną, to moze z różaną?
Pozdrawiam ciepło!:)
Uwielbiam chałki na śniadanie. Chętnie przetestuję ten przepis, ale z ciekawości dam tyle jajek co w oryginale. Pozdrowienia przesyłam Ci od... gimnazjalisty.
OdpowiedzUsuńKarmelitko, dziękuję!
OdpowiedzUsuńMałgo, a ja już o nim zapomniałam i to znak że trzeba upiec raz jeszcze:)
Madziu, ja tę pomarańczową kupiłam w sklepie z żywnością azjatycką, ale jeśli lubisz różany aromat (ja niezbyt) to zastąpienie będzie jak najbardziej wskazane. Tylko nie wiem jak z ilością, musisz stopniowo dolewać, ale pewnie doskonale o tym wiesz:)
Lo, o Twoim uwielbieniu do chałek i bułeczek wszelakich na śniadanie to bardzo dobrze wiem z Twojego bloga, kiedy za każdym razem na widok tych wypieków ślinka mi cieknie:) czekam zatem na Twój wielojajeczny wypiek, ja odwagi nie miałam:)
I ja pozdrawiam dżentelmena, no i ciebie rzecz jasna:)
i mi sie marzy od dawna zrobienie (i zjedzenie :)) chalki :)
OdpowiedzUsuńWode pomaranczowa nabylam ostatnio w azjatyckim sklepie,bede miala mozliwosc jej wykorzystania :)
Pozdrawiam :)
Też dawno nie piekłam... Piękna ta chałeczka!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
domowa chałka czekająca od rana na śniadanie... cudowna perspektywa
OdpowiedzUsuńGosiu, o, no to super, że masz wodę pomarańczową, będzie chałka:)
OdpowiedzUsuńAsiu,dziękuję i polecam!
Kaś, szkoda tylko, że sama się nie piecze na to sniadanie;)