Dawno mnie tu nie było, ale cały zeszły tydzień zleciał mi na kończeniu pracy licencjackiej i papierkowej robocie z tym związanej. Wreszcie się z tym wszystkim uporałam i mogę oddać się kuchennym przyjemnościom. Na początek knoppersy z przepisu Dorotus, bardzo smaczna alternatywa da tych kupnych.
Składniki
Składniki na masę mleczną:
1/4 szklanki mleka
1/4 szklanki cukru
150 g miękkiego masła
1 1/4 szklanki mleka w proszku
Składniki na masę czekoladowo-orzechową:
100 g masła
160 g nutelli
1 łyżka kakao
2 czubate łyżki zmielonych na proszek orzechów laskowych
100 g orzechów laskowych posiekanych, uprażonych na patelni
Dodatkowo:
3 suche wafle (o wymiarach 23 x 29 cm każdy)
50 g czekolady mlecznej
50 g czekolady gorzkiej
Zaczynamy od przygotowania masy mlecznej - mleko z cukrem gotujemy w małym garnuszku, mieszając. Jak tylko cukier się rozpuści, zdejmujemy z palnika i odstawiamy do wystygnięcia.
Masło ubijamy mikserem na najwyższych obrotach na jasną, puszystą masę. Stopniowo dodajemy mleko (po łyżce), dalej miksując, aż masa będzie gładka (zbyt szybkie dodanie mleka grozi zwarzeniem się masy). Dosypujemy mleko w proszku i miksujemy do połączenia składników.
By zrobić masę czekoladowo-orzechową miksujemy masło, nutellę, kakao, gdy składniki połączą się dodajemy zmielone i posiekane orzechy i mieszamy.
Pierwszy wafel kładziemy na deseczce, smarujemy masą czekoladową, przykrywamy drugim waflem. Ten smarujemy masą mleczną, przykrywamy trzecim waflem. Obciążamy deseczką i wstawiamy na lekkie stężenie kremów do lodówki (kremy po całonocnym leżakowaniu w lodówce ciężej się kroją, trzeba je wyjąć z lodówki wcześniej). Po stężeniu i sklejeniu się wafli smarujemy je rozpuszczoną wcześniej mieszanką czekolad od strony kremu mlecznego Odstawiamy, by czekolada stężała, kroimy na kwadraty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Ta masa czekoladowo-orzechowa świetnie się zapowiada;)
OdpowiedzUsuńsuper wygląda, jak kupny
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć wolne i oddawać się ulubionym przyjemnościom:)
OdpowiedzUsuńA wafelki są super:)
ja już dawno zapisałam w ulubionych i tak nie ma kiedy zrobić a ciekawa jestem jak smakuje....bardzo ładnie zdjęcia
OdpowiedzUsuńwyglada super
OdpowiedzUsuńPanno Malwinno, i świetnie smakuje;)
OdpowiedzUsuńKaś, dziękuję!
Wiosenko, o tak, tylko ten upał sprawia, że w kuchni nie chce sie siedzieć:)
Izo, też długo się nosiłam ze zrobieniem ich i żałuję, że tyle czekałam;) Dziękuję!
Kaczucho, dziękuję:)
Och, zachwycałam się nimi kiedyś u Dorotus, teraz Ty tak wspaniale kusisz. Jak się im oprzeć?! Chyba nie dam rady!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
hmm.. rewelacja
OdpowiedzUsuńkiedyś nawet kupiłam wafle żeby popełnić te pyszności... nie udało się... "ktoś" suche wafle schrupał a mi odechciało się pichcenia... jednak co się odwlecze... :)
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, mi sie jakoś udaje, może dlatego, że nie przepadam za orzechami laskowymi, ale mam w domu takiego łakomczucha, który kilka razy w ciągu dnie zajada się tymi wafelkami:)
OdpowiedzUsuńZuzo, dziękuję!
Myniolinko, no to niech nie ucieka:)
a do mnie sam przepis "przyszedł" po tym jak mama kupiła wafle. już nie było odwrotu:)
Pozrawiam Was ciepło!
Gdyby nie ilość pracy, którą musiałabym włożyć w tą słodycz - i to, że na pewno wciągnęłabym go nieprzyzwoite ilości - nawet o tej porze pognałabym do kuchni... ;)
OdpowiedzUsuńArven, nie jest taka czasochłonna, dłużej się chłodzi niż robi, więc jedyne o co trzeba się martwić to te kalorie;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja dziś specjalnie kupiłam Knoppersa, żeby się dowiedzieć jak smakuje.
OdpowiedzUsuńJuż wiem. I już wiem, że zrobię przy najbliższej okazji.
Pozdrawiam
Usagi, te domowe knoppersy różnią sie trochę od kupnych, przede wszystkim waflem, który w oryginale jest pełnoziarnisty. Ale warto, bo mimo róznicy są pyszne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, wręcz upalnie:)
Korniczku, przepiekne zdjecia. Ja za Knoppersami nie przepadam ale kiedy patrze na Twoje male "dzielo" to napewno bym sie skusila :)
OdpowiedzUsuńMajeczko, dziękuję! bardzo miło mi to słyszeć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!
pyszne te Twoje kuchenne przyjemności
OdpowiedzUsuńAsiejko, dziękuję!
OdpowiedzUsuńMniaaaaam... Wyglądają jak te paczkowane, ale z pewnością są zdrowsze :) Fajnie tu u Ciebie. Będę zaglądać częściej. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale odnoszę wrażenie, że jest to dosć pracochłonny deser. Tym bardziej podziwiam włożoną pracę. Ja bym się chyba nie zdecydowała - tym bardziej, że wiem, że może przez pół godziny maksymalnie leżałoby na stole:)
OdpowiedzUsuńBez sosiku, zdrowsze, tańsze i w większej ilości;) Bardzo się cieszę, zapraszam w moje kuchenno-blogowe progi:)
OdpowiedzUsuńAtrio, o nie, dłużej się musi chłodzić, niż zajmuje samo przygotowanie. A szybkie zniknięcie ze stolu to znak, że jest smaczne, to najlepszy kulinarny komplement!
Od dawna kusi mnie, aby tego spróbować. Od chwili gdy zobaczyłam to u Dorotus. :) Pysznie wygląda! Na pewno spróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Aniu, mnie też kusiły i jakoś zabrać się za przygotowanie tych wafelków nie mogłam. Teraz żałuję, że zrobiłam je tak późno:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!