Kahlúa tiramisu

niedziela, 2 maja 2010

Kahlúa tiramisu

Jak mama usłyszała, że będę robić biszkopty do tiramisu, powiedziała że oszalałam i kupi mi w sklepie. Oczywiście stanęło na moim, choć proponowała sklepowe ze 3 razy. Odpuściłam natomiast zrobienie mascarpone, bo i to przewiduje przepis, ale wolałam mieć pewność, że będzie takie, jak być powinno. Tiramisu przygotowałam na imieniny Zygmunta, który wychwala moje chleby pod niebiosa;) Przepis znaleziony tu, plus moje drobne zmiany. Nie wiem jak smakował efekt końcowy, ale powiem, że kremy były nieziemsko słodkie.

Składniki na naczynie o wymiarach 15x20 cm

Składniki na zabaglione:
2 duże żółtka
3 łyżki (50 g) cukru
1/4 szklanki (60 ml) likieru Kahlúa (lub wina Marsala)
1/4 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1/2 łyżeczki startej skórki z cytryny

Składniki na krem waniliowy:
1/4 szklanki (55 g) cukru
8 g mąki ziemniaczanej 1/2 łyżeczki startej skórki z cytryny
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
1 duże żółtko
3/4 szklanki (175 ml) mleka

Składniki na bitą śmietanę:
1 szklanka śmietany 36%
2 łyżki (30 g) cukru
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego

Składniki na biszkopty:
3 jajka - białka i żółtka oddzielnie
75 g cukru
95 g mąki
25 g cukru pudru

Dodatkowo:
2 szklanki przestudzonej mocnej kawy
2 łyżeczki amaretto
1/2 szklanki mascarpone
2 łyżki niesłodzonego kakao

Zaczynamy od przygotowania zabaglione - ubijamy wszystkie składniki kremu na gładką masę, a następnie gotujemy w kąpieli wodnej. Mieszamy krem około 8 minut - powinien zgęstnieć. Gotowy odstawiamy do przestygnięcia, następnie wstawiamy go do lodówki na przynajmniej 4 godziny.

Żółtko ubijamy z cukrem, mąką i ekstraktem. Do masy stopniowo wlewamy zagotowane mleko, dokładnie mieszamy i gotujemy około 10 minut, by masa zgęstniała i przypominała konsystencją budyń. Odstawiamy do przestygnięcia, następnie wstawiamy do lodówki na minimum 4 godziny.

Śmietanę ubijamy z cukrem i ekstraktem, by była sztywna. Odstawiamy do lodówki.

Gdy składniki się chłodzą przygotowujemy biszkopty - ubijamy białka, stopniowo wsypując cukier, by uzyskać pianę. Następnie ubijamy żółtka, delikatnie dodajemy je do piany z białek i mieszamy szpatułką. Dosypujemy przesianą mąkę, delikatnie mieszamy, ale nie za długo, bo biszkopty wyjdą płaskie.
Do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką przekładamy gotową masę i na blachę z papierem do pieczenia wyciskamy ją w formie podłużnych, dość grubych patyczków o długości około 8 cm i szerokości 2 cm. Posypujemy biszkopty po wierzchu cukrem pudrem, czekamy 5 minut by się wchłoną i posypujemy ponownie - to pozwoli nam uzyskać typową dla biszkoptów skorupkę.

Wstawiamy blachy do piekarnika rozgrzanego do 175 stopni, pieczemy 10 minut, obracamy blachę i dopiekamy kolejnych 5. Studzimy 5 minut na blaszce, następnie przekładamy do całkowitego wystudzenia na kratkę.
Mascarpone ubijamy mikserem, dodajemy krem zabaglione i krem waniliowy, miksujemy tylko do połączenia składników. Delikatnie dodajemy bitą śmietanę, całość mieszamy.

Do kawy dodajemy amaretto i lekko zanurzamy biszkopty. Układamy je na dnie naczynia bardzo dokładnie, by nie pozostawiać przerw miedzy biszkoptami. Na to wykładamy 1/3 porcji kremu, rozsmarowujemy po biszkoptach. Układamy na zmianę kolejne warstwy biszkoptów i kremu. Naczynie przykrywamy folią i wstawiamy na noc do lodówki. Przed podaniem posypujemy tiramisu kakao.

8 komentarzy

  1. Uwielbiamy tiramisu. z checia bym sobie zrobilam, ale niestety dieta :( pozostaje mi sie nasycic Twoim zdjeciem.

    OdpowiedzUsuń
  2. poszalałaś! myślę, że musiało smakować nieziemsko :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. niesamowita jesteś
    żeby nawet biszkopty samej robic.. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak ja lubię tiramisu! Twoje wygląda pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmkuchnio, pozostaje mi tylko życzyć wytrwałości w diecie:) a tiramisu to bomba kaloryczna, więc lepiej oglądać niż jesć;)

    Gwiazdko, jutro dostanę relację od rodziców jak smakowało, w sumie też jestem trochę ciekawa.

    Alu, oj tam, taki mały deserek, szybko się robiło:)

    Asiejko, przy biszkoptach była najlepsza zabawa. W szczególności jak połowa masy wyciekła nam z rękawa na blat:)

    Paulo, dziękuję. Żałuję tylko, że nie dało rady sfotografować wykrojonego kawałka, ale jak prezent to prezent:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe mam ten sam 'problem' ze swoją mamą.. Nie rozumie, po co piec np ciasteczka typu Digestive, skoro można iść do sklepu i kupić paczuszkę gotowych. A gdy zobaczyła mnie robiącego domową ricottę, nic już nawet nie powiedziała, tylko popukała się w czoło;) Ale w tym właśnie tkwi frajda gotowania - kiedy z najzwyklejszych składników powstają niesamowite produkty. Dokładnie jak Twoje tiramisu. Wygląda nieziemsko. Podejrzewam, że tak też smakuje. Cudo..

    OdpowiedzUsuń
  7. Spencerze, ah te mamy:) Chyba spróbuję z tą ricottą, żeby zobaczyć reakcję mojej:)
    Dziękuję bardzo i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Skrobniesz coś? Dziękuję!