Magdalenki cytrynowe to jeden z wielu przepisów, które wpadły mi w oko podczas lektury książki "Słodkie życie w Paryżu". Więcej o tym wspominałam w poście o magdalenkach fiołkowo-migdałowych. Ja swoje magdalenki wzbogaciłam o grubą warstwę lukru i pistacjową nutę z wierzchu, co nie tylko nadaje jeszcze lepszy smak, ale i apetycznie się prezentuje. Przyznam, że nie mogłam się od tych ciastek oderwać i przegryzałam je także podczas fotografowania, aż rozbolał mnie brzuch z przejedzenia:) To chyba najlepsza rekomendacja:)
Składniki na około 30 ciastek
135 g masła, roztopionego
3 jajka
130 g cukru
szczypta soli
175 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
skórka starta z 1 cytryny
1/2 szklanki cukru pudru
kilka łyżek soku z cytryny
2 łyżki niesolonych pistacji, bez skorupek
Jajka ubijamy z cukrem i sola przez 5 minut, aż masa będzie jasna i puszysta.
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i przesiewamy do masy jajeczno-cukrowej, cały czas ubijając.
Masło mieszamy ze skórką z cytryny i wlewamy do ciasta po kilka łyżek naraz, mieszając do chwili połączenia się składników. Tak przygotowane ciasto odstawimy do lodówki na godzinę.
Po tym czasie ciastem wypełniamy foremki do magdalenek (jeśli używamy silikonowych, nie musimy smarować ich masłem). Nakładamy tyle ciasta, by idealnie wypełniało foremkę. Najłatwiej nakładać ciasto dwoma łyżeczkami moczonymi w zimnej wodzie.
Magdalenki pieczemy w temperaturze 200 stopni przez 12-15 minut, aż zezłocą się z wierzchu. Studzimy na kratce.
Pistacje miksujemy w młynku na mączkę lub rozcieramy je w moździerzem.
Kiedy ciastka wystygną, przygotowujmy lukier, mieszając cukier puder z sokiem z cytryny - powinna powstać gęsta, powolnie spadająca z łyżki masa.
Każde z ciastek zanurzamy do połowy w lukrze i posypujemy pistacjami. Odstawiamy, aż lukier zastygnie.
czwartek, 21 lutego 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
świetnie wyglądają, chyba musze sobie kupić formę do tych ciasteczek:) pyszności:)
OdpowiedzUsuńmałe słodkości :) od razu pomyślałam o zawiezieniu takich przyjaciółce w jakieś fajnej puszce :)
OdpowiedzUsuńJeśli cytrynowe, to muszą być pyszne:)
OdpowiedzUsuńja jeszcze czytam tę książkę :) do tej pory upiekłam jedna pieczeń wg przepisu autora i byłam średnio zadowolona ale te magdalenki wyglądają obłędnie!!! muszę zaopatrzyć się w foremki i upiekę na pewno :)
OdpowiedzUsuńJustyno, koniecznie!:)
OdpowiedzUsuńZuza, to ja daję magdalenki a Ty puszkę:) Może być?:)
Luka Li, o tak, też lubię cytrusy w wypiekach:)
Wiwwióro, i jak wrażenia? Mnie trochę męczyła, ale generalnie się uśmiałam:) mam kilka przepisów jeszcze na oku, magdalenki wyszły mniam, wiec pewnie przymierzę się do czegoś jeszcze:)
wrażenia... chyba spodziewałam się czegoś innego, bardziej barwnej opowieści a nie anegdotek, Mikołaj święty kupował prezenty z listy więc narzekać nie śmiem :) ale fakt oprócz kilku śmiesznostek to raczej męcząca lektura :)
OdpowiedzUsuńŚliczne ciasteczka! W opisie zauważyłam błąd,to chyba nie masło ubijamy z cukrem i solą, ale jajka.Pozdrawiam, Alicja.
OdpowiedzUsuńUwielbiam magdalenki. Na pierwszym zdjęciu myślałam, że to jadalne złoto, a nie pistacje.
OdpowiedzUsuńwyglądają bajecznie ;D
OdpowiedzUsuńWiewióro, mam podobne zdanie:)
OdpowiedzUsuńAlicjo, dziękuję za czujność, już poprawione!
Ana, aż tak na bogato to u mnie jeszcze nie ma;)
Roz Airad, dziękuję!
Ach,jakie one śliczne Martuś!
OdpowiedzUsuńMogę jedną?Tak na jutro ,na śniadanie:)
Majanko, piękne dzięki! Ale jak na śniadanie, to muszą być dwie:)
OdpowiedzUsuńOd takich pyszności faktycznie ciężko się oderwać. :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, ja w ogol mam problem z odrywaniem sie od jedzenia;)
OdpowiedzUsuńI proustowskie wspomnienia dzieciństwa jak znalazł. :)
OdpowiedzUsuńPrzypraw mnie, pyszne wspomnienia:)
OdpowiedzUsuń