Klasyka w najlepszym wydaniu! Długo zabierałam się za ten deser, ale wreszcie jest. Przyjemnie kremowe wnętrze ukryte pod idealnie chrupiącą karmelową skorupką. Przed przystąpieniem do jedzenia polecam postukać łyżeczką o skorupkę, ogromna radocha:) Przepis pochodzi z książki Mastering the art and craft Baking&Pastry.
Składniki na 4 porcje
320 ml śmietany kremówki
55 g cukru
szczypta soli
1 laska wanilii
3 żółtka
5 łyżeczek brązowego cukru
Śmietankę wlewamy do garnuszka. Dodajemy połowę ilości cukru, szczyptę soli oraz ziarenka z laski wanilii (najlepiej wydłubać je nożem). Gotujemy, aż cukier się rozpuści, a śmietanka zacznie wrzeć. Zdejmujemy z ognia.
Żółtka wraz z drugą połową cukru obijamy na jasną masę. Cały czas miksując na średnich obrotach, wlewamy 1/3 porcji śmietanki. Kiedy masa się połączy, dodajemy resztę płynu do żółtek.
Masę wlewamy do 4 kokilek, a te wstawiamy do dość dużej blaszki wypełnionej zimną wodą (woda powinna sięgać połowy wysokości kokilek). Creme brulee zapiekamy przez 20 minut w temperaturze 160 stopni - krem powinien być ścięty, ale nie rumienić się z wierzchu.
Foremki wyjmujemy z kąpieli wodnej i odstawiamy do całkowitego wystygnięcia, najlepiej zostawić je w chłodnym miejscu na całą noc.
Wierzch kremu posypujemy cukrem i rozprowadzamy go przechylając kokilki, by pokrył on równomiernie całą powierzchnię. Opalamy wierzch palnikiem, by cukier skarmelizował się - wierzch kremu powinien mieć bursztynowy kolor (warto nie przesadzić i nie spalić karmelu, bo będzie on gorzki).
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Uwielbiam creme brulee! Fantastycznie wyglada na Twoich zdjeciach Korniczku :) Polecam Ci na przyszlosc creme brulee z dodatkiem pomaranczy i lawendy (jest u mnie na blogu) i gwarantuje ciekawe doznania smakowe :))
OdpowiedzUsuńUsciski.
ja wciąż jestem na etapie zabierania się za ten przepis, a chyba jest za co się zabierać, bo wygląda bosko w tych Twoich pastelach.
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie, nie, nie widziałam!
OdpowiedzUsuńMoże w końcu i ja kiedyś się odważę na ten deser ;p
OdpowiedzUsuńMajko, dziękuję! A ja polecam Ci imbirowy z wiśniami.
OdpowiedzUsuńMam kilka w planach i Twój przepis chętnie też wykorzystam:)
Asiejko, ja też się długo zabierałam, w sumie nawet nie wiem, czemu tak długo przekładałam, bo creme brulee lubię:)
Aniu, hihi:)
Capacitier, koniecznie, nie ma się czego bać:)
Wygląda obłędnie i na pewno tak samo smakuje :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia - czuć w nich lato :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
http://kasinkowe-gotowanie.blogspot.com/
Korniku wygląda idealnie. Cudna skorupka.
OdpowiedzUsuńGdzie zakupilas takie sliczne kokilki?:) / gos.
OdpowiedzUsuńKatarzyno, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńKarolina, dzięki!
gos, kokilki są z Duki:)
Wygląda rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńani razu jeszcze tego deseru nie robiłam..
OdpowiedzUsuńAch, wygląda elegancko i idealnie. Pewnie go nigdy nie zrobię, ale chciałabym
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Moja Manufakturo Smaku, a jak smakuje:)
OdpowiedzUsuńsoulstorm-everywhere, polecam, jest prosty i pyszny
Majanko, oh a czemu?
niesamowicie smakowite!
OdpowiedzUsuńVeggie, oj tak tak:)
OdpowiedzUsuńchyba wreszcie kupię palnik, bo wizja że można przygotować coś takiego własnym sumptem jest wyjątkowo kusząca :) Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńjakim palnikiem opalałaś wierzch? Takim profesjonalnym, czy mogę go jakoś zastąpić? Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZielenino, palnik zdecydowanie się przyda. Jak nie do tego to do równie pysznej tarty cytrynowej z bezową czapeczką:) dziękuję pięknie za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuńMarto, palnik jest z Duki, taki typowy do wypieków. Ale przepisy mówią też o karmelizowaniu cukru z wierzchu w piekarniku z opcją grill, ale to już wyższa szkoła jazdy i zależy od możliwości piekarnika.
Dziękuję!
wygląda pięknie. Ja jeszcze się nie zdecydowałam na zrobienie, choć kusi niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu kupić palnik :D
chantel, ja też długo zwlekałam, choć ten deser jadłam wcześniej kilka razy. W sumie nie wiem czemu, bo i kokilki, i palnik miałam, a samo creme brulee nie jest trudne, to tylko jajka i śmietanka. Więc nie ma się co zastanawiać:)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie apetyczne zdjęcia :) Obłędny deser :) Chyba jednak zakup palnika jest nieunikniony ;)
OdpowiedzUsuńMonia, piękne dzięki. Kupuj i zajadaj:D
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszedł:) I zdjęcia też piękne!
OdpowiedzUsuńPatrycjo, bardzo mi miło, dziękuję.
OdpowiedzUsuńKulinarna Fuzjo, piękne dzięki:)
Wow, zaśliniłam się :p Przekopywałam tastespotting i jeszcze zanim zobaczyłam podpis to pomyślałam, że to ktoś znany mi z Polskiego bloga zrobił :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Olu, bardzo mi miło, że Ci się podoba i zaślinienie się jest dla mnie wyjątkowym komplementem:)
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie wykorzystać piękne zdjęcie - oczywiście jest odnośnik do strony - http://trytodesign.blogspot.com/ (akurat ostatni post)
OdpowiedzUsuń