Kolejna propozycja z książki Billa Grangera. Przepyszny dyniowy farsz zawinięty w płaty ciasta makaronowego, zapieczony pod serowym sosem. Muszę przyznać, że bałam się, że nie starczy mi farszu, bo wyjadałam go łyżką z miski. Świetnym dopełnieniem jest tu też prosty pomidorowy sos. Przepis z moimi zmianami.
Składniki na 3-4 porcje
Składniki na makaron:
12 płatów ciasta na lasagne
1,25 kg oczyszczonej i obranej dyni (mi wystarczył 1 kg)
1 duża czerwona cebula
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki listków tymianku (dałam kilka gałązek)
1/2 łyżeczki suszonych płatków chilli
Składniki na sos serowy:
40 g masła
2 łyżki mąki pszennej
750 ml mleka (dałam 500ml)
liść laurowy
250 g sera ricotta
sól i pieprz, gałka muszkatołowa
Składniki na sos pomidorowy:
1 puszka krojonych pomidorów
2 łyżki oliwy
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru
1 ząbek czosnku
pieprz
Dodatkowo:
kilka łyżek świeżo startego parmezanu
Dynię kroimy w kostkę o boku 3 cm, cebulę kroimy w piórka i układamy warzywa na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Polewamy oliwą, dodajemy tymianek, przyprawy i pieczemy w temperaturze 120 stopni przez 40 minut, kilka razy mieszając całość. Dynia powinna zrumienić się na złotobrązowo. Upieczoną wyjmujemy z piekarnika,odstawiamy do wystygnięcia. Usuwamy gałązki tymianku, przekładamy do miski i rozgniatamy widelcem.
W dużym rondlu roztapiamy masło. Dodajemy mąką i dokładnie mieszamy, by pozbyć się grudek. Gotujemy 2-3 minuty, do momentu, aż płyn zacznie bulgotać. Stopniowo wlewamy mleko, jednocześnie ubijając masę. Dodajemy liść laurowy i gotujemy, mieszając, aż sos zgęstnieje i nabierze gładkiej konsystencji. Zdejmujemy z ognia, dodajemy ricottę i ubijamy, by składniki połączyły się. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i gałką muszkatołową.
Płaty ciasta wkładamy partiami na wrzątek, by zmiękły (około 2-3 minuty). Przekładamy na sitko, by chwilę obciekły, uważając jednak, by się nie posklejały. Na każdy płat układamy czubata łyżkę farszu z dyni i zawijamy w rulonik wzdłuż dłuższego boku.
Naczynie żaroodporne smarujemy masłem, na spód wlewamy część sosu serowego. Gotowe rurki układamy ciasno w naczyniu, polewamy resztą sosu i posypujemy parmezanem. Zapiekamy w temperaturze 180 stopni przez 35-40 minut, aż wierzch się zezłoci a sos będzie bulgotał.
Gdy makaron się zapieka, przygotowujemy sos pomidorowy. Do rondla wlewamy pomidory i gotujemy około 15 minut, by sos odparował i zgęstniał. Dodajemy resztę składników, gotujemy jeszcze minutę i podajemy z gotowym makaronem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Fantastyczny pomysł! Muszę koniecznie zrobić, wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Korniku:)
wszędzie dyniowo, a tu na dodatek megapysznie!
OdpowiedzUsuńRewelacyjna propozycja! I powiem Ci szczerze, że przegapiłam ją w książce... Niewybaczalne! ;)
OdpowiedzUsuńUściski!
widzę, ze i u Ciebie dziś króluje dynia
OdpowiedzUsuńjeju jak ja uwielbiam to warzywo
wiedziałam, że nie powinnam zaglądać jak zobaczyłam tytuł na Durszlaku... to musi być pyszne ! ależ bym zjadła... mmm.
OdpowiedzUsuńHehe i u mnie dziś dynia, podobnie zresztą jak ricotta, czy też płaty lasagne...a jednak zupełnie co innego;))) Może naprawdę zbyt pochopnie oceniłem tę książkę.. Bo takie cannelloni to z wielką przyjemnością bym zjadł:)) Świetne Ci wyszło!
OdpowiedzUsuńAniu,bardzo się cieszę, że Ci się podoba!
OdpowiedzUsuńPaulo, dzięki!
Oliwko, bardzo polecam:)
Ago, dyniowy festiwal na całego! Ja też lubię, jest z nią tyle kombinacji!
Viri, zapraszam, jeszcze 2 rureczki zostały:)
Spencerze, to ja lecę do Ciebie zobaczyć! Dziękuję:)
Miłego wieczoru!
Jaki pyszny pomysł! Z chęcią bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Wygląda naprawdę ciekawie i intrygująco. Jak widać dynia jest dobra na wszystko.
OdpowiedzUsuńA u mnie dziś racuchy dyniowe, jak Festiwal to festiwal ;)
Pozdrawiam
Majanko, to wpadaj!:)
OdpowiedzUsuńUsagi, to ja wpadam na racuchy! Już pędzę:)
Jedna z moich ukochanych makaronowych form :)
OdpowiedzUsuńZ dynią...jeszcze nie próbowałam!
zachwyca mnie to ile pyszności można zrobić z dyni. niby taka niepozorna - a przepyszna;)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nigdy cannelloni nie jadłam, a wygląda tak pysznie! :)
OdpowiedzUsuńArven, a to polecam:)
OdpowiedzUsuńMalwino, przepyszna i uniwersalna, bardzo ją za to cenię:)
Maniu, dziękuję!
Miłej niedzieli!
Zaczęłam się właśnie zastanawiać, czemu ja tak rzadko robię cannelloni, które przecież tak bardzo lubię...? Jestem pewna, że takie Twoje smakuje wybornie!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie mam ochotę na lasagne albo canneloni z dyńką:)
OdpowiedzUsuńAmarantko, nam wszystkim bardzo smakowało. I też niezbyt często jemy ten typ makaronu.
OdpowiedzUsuńAndziu, czyli trafiłąm, cieszę się!
Miłej niedzieli:)
mmm... jakie smakowite jedzonko:) ciekawe czy cos jeszcze zostalo? bo mialabym chetke:)
OdpowiedzUsuńAgo, do południa byłam przekonana, że zostało, bo miałam w planach zjeść je i dziś na obiad. Ale okazało się, że jednak zostały zjedzone, nie wiem tylko przez kogo;)
OdpowiedzUsuńŚciskam!