
400 g filetu z łososia
400 g owoców morza (krewetki, kalmary, małże)
250 g ryżu do paelli lub risotto
800 ml bulionu z kurczaka lub ryby
1 puszka pomidorów
4 cebule
4 ząbki czosnku
pęczek natki pietruszki
5 łyżek oliwy
3 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
sól i pieprz
2 cytryny
Jeśli mamy zamiar użyć kalmarów lub małży (bez muszli), to najpierw kroimy kalmary na cienkie obręcze i smażymy krótko razem z małżami na tej samej oliwie, na której przygotujemy sofrito. Wyjmujemy z patelni łyżką cedzakową i odstawiamy.
Filety łososia kroimy w grubą kostkę, odstawiamy.
Cebulę obieramy, kroimy w kostkę i razem z drobno pokrojonym czosnkiem smażymy na oliwie (tej, na której smażyły się wcześniej kalmary) na bardzo wolnym ogniu. Cebula powinna być zeszklona, nie może być brązowa.
Po około 20 minutach dodajemy ryż, mieszamy i smażymy jeszcze chwilę razem z cebulą. Zalewamy gorącym bulionem, dodajemy pomidory, ewentualnie kalmary i małże i wszystko mieszamy.

Zestawiamy z ognia i mieszamy z drobno pokrojoną natką pietruszki. Cytryny kroimy na ćwiartki.
Najlepiej podać paellę w tym samym naczyniu, w którym była przygotowana. Całość skrapiamy sokiem wyciśniętym z pokrojonych cytryn.
paella zawsze mnie ciekawiła- tylko u mnie nikt nie lubi owoców morza (choć nikt w sumie nie jadł ). kiedyś może uda mi się zrobić ;)
OdpowiedzUsuńMalwino, u mnie w domu panują podobne zwyczaje - czegoś nie jedli a już nie lubią:) Warto zrobić i spróbować!
OdpowiedzUsuńOj jak ja lubię paellę! A ,robali' musi być jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńTwoja pysznie wygląda!
Ja tam bardzo lubię "robale" ;) Paella wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuń"Robale" - pff.
OdpowiedzUsuńU mnie tylko mama ma fazę na obrzydzanie mi daktyli nazywając je suszonymi karaluchami, co też nie wiem skąd jej przyszło do głowy, bo są pyszne ;D
A paella kusi mnie od dawna, ale coś mam obawy że takiej prawidłowej to bym nie potrafiła zrobić...
Amber, pewnie, im więcej robali tym pyszniej:) na szczeście mój towarzysz, który robale kupował spisał się na medal!
OdpowiedzUsuńAsiu, wybrałam sobie idealnego sparingpartnera, czyli Radka, i jeśli chodzi o owoce morza, podziela moje dla nich uwielbienie, więc paella była przepyszna!
Arven, suszone, karaluchy to lepsze niż robale:D ja też się bałam, że nie będzie zgodna z oryginałem, a i tak wyszła pyszna, bo nasza:)
paella super! tylko jak dla mnie ta opcja na 6 porcji jest w sam raz dla dwojga:) niby powiedziałem, że już nie mogę... ale to było tak dobre:P
OdpowiedzUsuńRadziu, ojjjj było pysznie:) pewnie odwiozłeś mnie i wróciłeś na działkę, by zjeść resztę;)
OdpowiedzUsuń