
115 g masła
170 g gorzkiej czekolady
25 g kakao
3 jajka
180 g drobnego cukru
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
140 g mąki pszennej
1 szklanka dulce de leche/masy kajmakowej (dałam mniej)
Piekarnik rozgrzewamy do 175 stopni. Foremkę 20x20cm wykładamy papierem do pieczenia.
Na małym ogniu w rondelku roztapiamy masło, dodajemy połamaną czekoladę i roztapiamy ją, cały czas mieszając. Zdejmujemy z ognia, dodajemy kakao i mieszamy całość, by pozbyć się grudek.
Masę czekoladową miksujemy, dodając stopniowo jajka. Następnie wsypujemy cukier, wlewamy ekstrakt oraz dosypujemy mąkę, cały czas miksując.

Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 30-40 minut. Brownies będą gotowe, gdy środek będzie mokry, natomiast wierzch suchy.
Studzimy na kratce i kroimy na kwadraty. Najlepsze na drugi dzień!
oooo, ledwo co piekłam blondies, to teraz będzie za mną siostra chodzić. i to jaka!
OdpowiedzUsuńU mnie stoi puszka kajmaku od kilku tygodni i chyba na taki przepis czekała :) Powiedz mi tylko, czy środek jest wilgotny i ciężki?
OdpowiedzUsuńTo jedne z najpiękniejszych Brownies, jakie w życiu widziałam :) Mają przepiękny, delikatny wierzch-bardzo romantyczne Brownies ;)
OdpowiedzUsuńCukrowa wróżko, jeszcze nie robiłam blondies, u mnie czekoladowe wypieki nie mają szczególnego wzięcia, ale widziałam Twoje z malinami i wyglądały niezmiernie apetycznie!
OdpowiedzUsuńKasiu, moja też stała w spiżarce, czekała na wykorzystanie a ten przepis od dawna był na liście do zrobienia. Tak, środek jest ciężki i wilgotny, trzeba wyczuć odpowiedni moment podczas pieczenia, żeby ich zanadto nie wysuszyć.
Keiro Solange Pasado, bardzo dziękuję! w szczególności cieszę się, bo to dopiero drugie brownies, które upiekłam:)
Pozdrawiam!
Jeeej, wygląda świetnie. Mam ochotę na brownies, ale się boję, bo u mnie czekoladowe ciasta nie mają wzięcia, a jak jeszcze takie ciężkie, zakalcowate... Hm, ale chyba się muszę za nie wziąć.
OdpowiedzUsuńSą cudowne! Tego jestem pewna, bo też je kiedyś robiłam właśnie z przepis Lebovitza. I masz rację, bardzo energetyczne:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKorniczku, to brownie to musi byc obled. Smakowy oczywiscie :) Juz od samego patrzenia cieknie mi slinka. A gdyby tak ktos mnie poczestowal kawalkiem, bylabym w siodmym niebie :)
OdpowiedzUsuńcudne brownie! na pewno jest pyszne:)
OdpowiedzUsuńManiu, z pewnością przyjaciele i znajomi ucieszą się z małego słodkiego podarku, jeśli rodzinie nie przypadnie do gustu, wiem co mówię, bo tak właśnie postąpiłam ze swoimi:)
OdpowiedzUsuńAnno-Mario, ja bardzo lubię takie ciężkie, gliniaste i mocno czekoladowe. i ten kajmak w środku, mniam:)
Majeczko, żałuję, że nie mogę to być ja, ale niestety brownies się rozeszły po świecie, albo raczej po brzuszkach:)
Ago, dziękuje, o tak, są pyszne:)
Pięknie Ci wyszło to brownie. Bardzo mi się też podoba polska wersja nazwy :D :D
OdpowiedzUsuńma świetny kolor! aż zamarzyłam o takim kawałeczku :)
OdpowiedzUsuńDago, dziękuję! Pamiętam, że jak robiłam swoje pierwsze brownies kilka lat temu nie mogłam wyjść ze zdziwienia czemu w środku jest zakalec. Dopiero później zorientowałam się, że to o to chodzi:)
OdpowiedzUsuńPaulo, jeśli tylko dałoby się przekazywać rzeczy materialne przez internet poczęstowałabym Cię z pewnością:)
Właśnie, wyczuc moment :) Kiedyś piekłam według przepisu z jakiegoś zagranicznego bloga i wyszedł sucharek ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie zrobię w najbliższym czasie. Dziękuję :)
Kasiu, mam nadzieję, że się uda. Tak koło 20 minuty pieczenia proponuję zacząć kontrolować konsystencję.
OdpowiedzUsuń