
240 g mąki pszennej
2 jajka
3 żółtka
60 g cukru
szczypta soli
300 g mleka
60 g roztopionego masła
2 łyżki oleju
4 łyżeczki rumu
2/3 szklanki ciepłej wody
Mąkę przesiewamy do miski, robimy dołek i wbijamy jajka i dodajemy żółtka. Wsypujemy sól, cukier i wlewamy mleko. Mieszamy całość rózgą na jednolitą masę.
Następnie dodajemy masło, olej, rum i stopniowo wodę, aż do uzyskania odpowiedniej konstsystencji. Całość dokładnie mieszamy, przykrywamy i odstawiamy na 2 godziny.
Gotowe ciasto wlewamy porcjami na teflonową patelnię i smażymy cienkie naleśniki.
Podajemy z ulubionymi dodatkami.
Nie lubię, gdy w książce podają "x porcji", bo nigdy nie wiem, jakiej ilości mam się spodziewać. Dobrze mieć kogoś, kto zawsze posłuży radą. A naleśniki piękne, uwielbiam każdą ich wersję, byle na słodko. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te naleśniki a dodatek rumu to chyba świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, faktycznie czasem ciężko się domyślić co kryje się pod stwierdzeniem "jedna porcja", ja zawsze staram się uśrednić. Mi siętrochę naleśniki znudziły, dlatego dzis ten przepis, trochę inny od tego, który wykorzystujemy zawsze:)
OdpowiedzUsuńMajanko, bałam się trochę tego rumu, ale wyszło pysznie, on dodaje trochę słodkości do ciasta, a alkoholu nie czuć wcale.
Pozdrawiam!
tak, tak, Mamy zwykle mają rację. a córeczki lubią robic na przekór... ;-)
OdpowiedzUsuńwygladaja super i do tego taka piękna nazwa ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, zazwyczaj tak właśnie jest. Najśmieszniejsze jest to, że choć od Mamy jestem dużo młodsza, to kulinarnie o całe wieki świetlne bardziej doświadczona. Mama od kuchni "na poważniej" zdecydowanie trzyma się z daleka... A i tak 'wtrąca' mi się w moje poczynania. ;))
OdpowiedzUsuńNaleśniki świetne. Ciekawa jestem dodatku rumu...
Pozdrawiam! :)
naleśniki wyglądają bardzo apetycznie! zresztą dla mnie każde naleśniki są boskie ;P
OdpowiedzUsuńAsiejko, ja to w 100% na odwrót niż mama bo jestem "uparty osioł" cytując mamę:)
OdpowiedzUsuńCiastello, dziękuję!
Oliwko, ja już sie przyzwyczaiłam, że Mama coś od siebie wtrąca choć czasem się irytuję, bo nie mogę robić po swojemu a ja lubię po swojemu;) Na szczęście jeszcze nie weszła na poziom Babci, która wszystko wie najlepiej, nawet jeśli nie miała z czymś do czynienia.
A dodatek rumu jest ciekawy, bardzo nawet.
Paulo, ja naleśników jakoś w ostatnim czasie mam dość, ale Mama chciała, to zrobiłam:)
Pozdrawiam!
Przyznaję, Mama ma zawsze rację, a wiem co mówię, bo sama jestem mamą:)
OdpowiedzUsuńW przypadku tych naleśników z pewnością jeden to za mało!
o, tak. znam to uczucie. i tekst "mama ma zawsze rację" ;] i bardzo czesto ja ma xd jak się później okazuje. cudowne naleśniki!
OdpowiedzUsuńAniu, cwane to było, ale Ciekawe, czy sama też tak Mamy słuchałaś?:)
OdpowiedzUsuńKarmelitko, powoli staram się wcielać w życie rady mojej rodzicielki, bo jak sie okazuje, bardziej się to opłaca:)
No tak, Mamusie zawsze maja racje :) Pamietam jakie ja wojny toczylam :)) A nalesniki musza byc pyszne. Jak przeczytalam, ze sa po bretonsku to zaraz skojarzylo mi sie z fasolka i myslalam, ze beda wytrawne, np. z sosem pomidorowym :) A tu prosze, przepyszna niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Korniczku i sluchaj Mamy :))
Te Mamy :)
OdpowiedzUsuńa z naleśnikami, to zawsze jest tak, że jest ich za mało... przynajmniej u mnie, bo naleśniki uwielbiamy!
Majko, nadając tytuł temu wpisowi przyszło mi do głowy, że ktoś może ze względu na nazwę pomysleć, że naleśniki są wtrawne:)
OdpowiedzUsuńA Mamy staram się słuchać, tylko ja lubię robić po swojemu, więc czasem nie wychodzi;)
Amarantko, jeśli uwielbiacie naleśniki (przyznam szczerze, że mnie zaczynają nudzić) to te z pewnością posmakują:)
Pozdrawiam!
u mnie jest różnie, jeśli chodzi o gotowanie to się Mamy radzę i ma rację z reguły (; ale przy pieczeniu to już działam na własną rękę.
OdpowiedzUsuńpozdr
Z rumem? ;D
OdpowiedzUsuńTaak, Mama ZAWSZE wie najlepiej :)
Viri, moja to zawsze coś od siebie doda,ale w sumie ma większe doświadczenie, więc staram się słuchać, choć to nie w mojej naturze;)
OdpowiedzUsuńManiu, z rumem, pyszne wyszły! Ah te Mamy!
kawał czasu minął od mojej wizyty w blogowym świecie.
OdpowiedzUsuńa tu tyle zmian u Ciebie:)
pięknie:)
naleśniki zapowiadają się smakowicie. i ten rum...:)
to prawda Mama zawsze wie najlepiej i mi czasami też mówi nie tyle za mało albo za dużo...:D aj ta Mama :D
OdpowiedzUsuńa naleśniki super!
Peggy, a jak tam urlop się udał?:) dziękuje pięknie a naleśniki pyszniaste!
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję!
mamy już tak niestety mają ;)
OdpowiedzUsuńa o naleśnikach po bretońsku nigdy nie słyszałam
Ago, ja też nie słyszałam. Do momentu kiedy otworzyłam książkę kucharską i upichciłam naleśniory:)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudnie i tak też pewnie smakowały :)
OdpowiedzUsuń... a z Mamą to jakoś tak bywa, że faktycznie miewa tą rację :)
Mniamusne, dziękuję!
OdpowiedzUsuńOjej!
OdpowiedzUsuńZ pewnością bym je polubiła.
Mmm... ależ mi smaka na naleśniory narobiłaś ;(
Buziaki
pierwsze skojarzenie: na ostro? bo od fasolki. Miło mnie zaskoczyłaś korniku :)
OdpowiedzUsuńOlciaky, z pewnością,bo sa pyszne!
OdpowiedzUsuńKuchareczko, a to chyb wiekszość osób miała takie skojarzenie:) cieszę się, że zaskoczyłam;)
Oj jakie wspaniałe!I te składniki - każdy z nich lubię.Dla mnie rewelacja!
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno zapożyczę...
Gdy zobaczylam tytul to wyobrazilam osbie nalesniki z fasola i czerwonym gestym sosem:) Hmn w sumie to mogloby byc calkiem neizle danie, ale zdecydowanie twoje wyglada bardziej zachecajaco i aptycznie:)))) Ach...moze na kolacje upikie kilka nalesnikow:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Amber, polecam bardzo!
OdpowiedzUsuńGosiu, bardzo dziękuję!