Ciężkie, wilgotne, gliniaste i lekko nawet niedopieczone brownies to jedno z moich ulubionych ciast. Kiedy chcę zrobić coś słodkiego z myślą o kimś, a wiem, że ciasto będzie ze mną podróżowało, wybieram właśnie brownies. Nie tylko dlatego, że świetnie smakuje i można poeksperymentwać z dodatkami, ale też dlatego, że jest łatwe w transporcie i długo pozostaje świeże. Upieczone i schowane do walizki pojechało ze mną w weekend na biegun zimna (Białystok, czyli -32 stopnie w sobotnią noc!). I zapewniło nam niezbędną w te mrozy dawkę czekoladowej energii. Polecam!
Składniki na blaszkę o wymiarach 24x24 cm
Składniki na solony karmel:
250 g śmietany kremówki
110 g cukru
50 g miękkiego masła
1 łyżeczka soli morskiej
Składniki na ciasto:
200 g gorzkiej czekolady
150 g masła
4 jajka
180 g cukru
100 g mąki
Śmietanę wlewamy do garnuszka i gotujemy, od czasu do czasu mieszając. Zdejmujemy z ognia.
W garnku o grubym dnie rozpuszczamy cukier na małym ogniu, aż zacznie się karmelizować. Kiedy rozpuści się i będzie miał bursztynowy kolor, dodajemy masło i mieszamy rózgą, by się rozpuściło. Wsypujemy sól i wlewamy podgrzaną śmietankę. Gotujemy około 10 minut, mieszając od czasu do czasu. Masa powinna zgęstnieć i zredukować się. Odstawiamy do wystygnięcia.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy czekoladę z masłem. Odstawiamy do wystygnięcia.
Cukier ubijamy z jajkami na jasną masę. Dodajemy stopioną czekoladę z masłem, cały czas miksujemy. Wsypujemy mąkę i miksujemy chwilę, do połączenia składników.
Masę czekoladową przelewamy do wyłożonej papierem do pieczenia foremki. Na ciasto wylewamy ostudzony solony karmel i rozprowadzamy po wierzchu. Widelcem robimy esy-floresy, by karmel delikatnie wymieszał się z ciastem.
Pieczemy w temperaturze 180 stopni około 25-35 minut. Patyczek wbity w środek nie powinien być suchy, kwestia jego obklejenia zależy od tego jakiej konsystencji brownies lubicie.
Po wystudzeniu brownies kroimy na kwadraty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Cudowny czekoladowy smakołyk :)
OdpowiedzUsuńMyśle, że warte wypróbowania;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam połączenie czekolady ze słonym karmelem. Super przepis
OdpowiedzUsuńIdealna konsystencja :)
OdpowiedzUsuńA słony karmel z pewnością stanowi świetny kontrast dla słodkiego ciasta.
Pozdrawiam ciepło :)
Cudne!
OdpowiedzUsuńPo prostu je chcę.
Pozdrowienia Korniku.
Uwielbiam brownies! I ten solony karmel..az slinka leci na sam widok :)
OdpowiedzUsuńMilego dnia Korniczku.
Och, jak ja dawno nie piekłam brownies. Aż mi się ślinka toczy jak patrzę na te zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńSzalone brownies.. :)
OdpowiedzUsuńJustin&Dorothy, dziękuję!
OdpowiedzUsuńDarkAngeliko, koniecznie, wierz mi na słowo:)
Fuchsio, i ja i ja! dziękuję!
Kasiu, dla mnie też idealna, tak jak całe to ciasto. idealne:)
Aniu, już zjedzone, zostało tylko wspomnienie, zdjęcia i chęć upieczenia kolejnej porcji:)
majko, a to tak jak ja, bałam się nawet że karmel nie trafi na ciasto tylko prosto z garnka w całości do mojego brzucha:)
wiosenko, czyli efekt zamierzony osiągnęłam;)
Shyfull, pyszne brownies:)
Miłego dnia, moje Panie:)
Zapowiada się pysznie :)
OdpowiedzUsuńZ takim brownies mogłabym spędzić w Białymstoku tydzień w sandałach.
OdpowiedzUsuńKamilo, pyyysznie!:)
OdpowiedzUsuńHolgo, zgubiłam tam dwie pary rękawiczek i cierpiałam bardzo w ten największy mróz. sandały to już byłoby samobójstwo, ciasto by się tylko zmarnowało;)
Wow, jakie cudowne zdjęcia! Takie brownies zjadłabym z największą rozkoszą! Kocham takie ciacha Martuś:)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia ciepłe:)
solony karmel i czekoladowe brownie? Brzmi interesująco. Jestem ciekawa takiego połączenia :)
OdpowiedzUsuńCudowne. Ten solony karmel kusi mnie już od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńMadziu, dziękuję i zapraszam na brownies:) ja też kocham, mniam. buzia!
OdpowiedzUsuńCytrynko, to bardzo pyszne połączenie:)
Karolino, koniecznie się skuś, koniecznie:)
kuszące.
OdpowiedzUsuńten słony karmel..
ta niesamowita ciężkośc i lepkośc ciasta.
super ;]
"ciężkie, wilgotne, gliniaste" i już mnie do niego przekonałaś :)
OdpowiedzUsuńdosłownie zaśliniłam klawiaturę... ;)
OdpowiedzUsuńKarmelitko, bardzo super!:)
OdpowiedzUsuńKaś, widzę, że nie trzeba cie długo namawiać:)
Gruszko, czyli mój cel został osiągnięty;)
Pozdrowienia!
Takie brownies z solonym karmelem to moje marzenie, sama nie wiem, czemu jeszcze nie zrobiłam;D Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńboję się takich ciast...
OdpowiedzUsuńboję się
boję się, bo jak zacznę to blacha pusta będzie!
:D
Tyno, ja tez nie wiem, ale polecam bardzo zamienić marzenie w rzeczywistość, bo warto:)
OdpowiedzUsuńZu, skądś to znam... z autopsji!:)
Ściski!
Może i jestem na bakier ostatnio z czekoladą, ale takie brownie to bym wchłonęła :)
OdpowiedzUsuńOczko, na takie rzeczy zawsze jest ochota, znam z autopsji;)
OdpowiedzUsuńNa TAKĄ słodycz to trzeba sobie nieźle zasłużyć :) Wygląda baaardzo smakowicie.
OdpowiedzUsuńOnionchoco, aj, nie trzeba:) u mnie takie rzeczy dla wszystkich dostępne, choć czasem żałuję, bo tyłek rośnie;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Marzy mi się solony karmel! Z brownie musi być doskonałe :)
OdpowiedzUsuńA., taaaak, jak to mawia moja bratowa - orgazmiczne brownies;)
OdpowiedzUsuńBu. Wyszło mi dziwnie - karmel ukrył się pod spodem jak takie złoża podziemne. Nie wiem co zrobiłam źle, ale podejrzewam jakiś zły urok :3. Ale dobre i tak!
OdpowiedzUsuńAlicjo, u mnie też część karmelu delikatnie się zatopiła - widać na drugim zdjęciu, że sięga połowy wysokości ciasta. Może był on zbyt gęsty i ciężki i dlatego tak się zatopił. Cieszę się, że i tak smakuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Z takimi przepisami to moją dietę mogę sobie schować w kąt! Pyszne ciasto, dzisiaj upieczone z Pani przepisu. Sama zjadłam pół blachy. Nie jest dobrze....:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzypadkowy smakoszy, ups... co złego to nie ja! cieszę się, że smakowało, nawet, gdyby centymetr w biodrach przybył, to warto zajadać się takimi smakołykami:)
OdpowiedzUsuń