Uwielbiam książkę M. Rouxa "Ciasta" i chciałam wypróbować z niej jakiś nowy przepis. Wybór nie był trudny, bo eklerki od dawna mi się marzyły, a te sklepowe do jedzenia nie zachęcają mnie wcale. Do kremu patisserie dodałam trochę syropu fiołkowego (o obłędnym kolorze i smaku), który przyjechał do mnie jakiś czas temu z Paryża. I tak oto zajadamy się pysznymi, domowymi eklerkami.
PS. Lepiej najpierw przygotować krem, który musi porządnie wystygnąć zanim nadziejemy nim eklerki.
Składniki na około 20 eklerek
Składniki na ciasto parzone:
125 g mleka
125 g wody
100 g masła pokrojonego w kostkę
1 łyżka cukru pudru
1/2 łyżki soli
150 g mąki
4 jajka w temperaturze pokojowej
Składniki na krem patisserie:
6 żółtek
80 g cukru pudru
40 g mąki pszennej
500 ml mleka
1,5 łyżki syropu fiołkowego
W rondelku mieszamy: mleko, wodę, masło, sól i cukier,podgrzewamy na małym ogniu. Doprowadzamy do wrzenia i natychmiast zdejmujemy z ognia. Wsypujemy make i mieszamy drewnianą łyżką, by składniki połączyły się w jednolitą masę i powstanie gładkie ciasto.
Rondel stawiamy ponownie na kuchenkę i na średnim gazie podgrzewamy, stale mieszając, przez około 2 minuty, aby osuszyć ciasto.
Wbijamy po jednym jajku, energicznie ubijając drewnianą łyżką. Gdy składniki połączą się, ciasto powinno być gęste, gładkie i błyszczące. Jeszcze ciepłe przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówką gwiazdką o średnicy 2 cm. Wyciskamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia porcje ciasta o długości około 10 cm, zachowując odstęp między nimi.
Eklerki pieczemy przez 20-25 minut w temperaturze 200 stopni, uważając, by zbytnio nie zrumieniły się z wierzchu. Upieczone studzimy na kratce. Wystudzone kroimy na pół.
By przygotować krem, wlewamy do garnka mleko oraz połowę cukru i gotujemy, aż zacznie wrzeć. W międzyczasie ubijamy żółtka z pozostałym cukrem na lekką masę. wsypujemy mąkę i dokładnie mieszamy całość. Gdy mleko się zagotuje, wlewamy je do masy jajecznej i mieszamy. Przelewamy z powrotem do garnka całą masę, dodajemy syrop i mieszając trzepaczką gotujemy 3 minuty. Studzimy, co jakiś czas mieszając, bo na wierzchu będzie pojawiał się kożuch, przykrywamy folią i wstawiamy do lodówki.
Tak przygotowanym kremem nadziewamy eklerki - najlepiej przy pomocy rękawa cukierniczego lub jeśli nie mamy, łyżką.
Gotowe eklerki możemy polać polewą z czekolady lub lukrem, u mnie był to lukier fiołkowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Och, cudowne te eklerki! Z kremem fiołkowym -brzmi tak pachnąco i przyciągająco!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają:)
Pozdrowienia!
jakie śliczne! :) a skąd masz syrop fiołkowy?
OdpowiedzUsuńhttp://niebieskapistacja.blox.pl/html
Mnie tez się marzą eklerki, ale te domowe właśnie... Na razie błądzą gdzieś pomiędzy wyobraźnią a realizacją, ale w końcu kiedyś je zrobię, hihi :) Bardzo zaciekawiłaś mnie tym syropem fiołkowym. Czy nadaje on temu kremowi jakiś konkretny smak? Pozdrawiam ciepło!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie im w tym fiołkowm kolorze :)
OdpowiedzUsuńCałe wieki ich nie jadłam
OdpowiedzUsuńpiękne wyszły! a ja mam tę książkę i jakoś nic z niej jeszcze nie zrobiłam :)
OdpowiedzUsuńobłędne! uwielbiam eklerki!
OdpowiedzUsuńMasz rację, ostatnio miałam tę nieprzyjemność jeść eklerki sklepowe, z całkiem dobrej cukierni. Były beznadziejne. Twoje wyglądają obłędnie, jeszcze z tym fioletowym nadzieniem...
OdpowiedzUsuńbardzo interesujące :)
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć taki syrop :)
Znów telepatia !
OdpowiedzUsuńCiasto ptysiowe Roux'a zaznaczyłam w książce już dawno, jednak croissanty miały pierwszeństwo. Od wtorku wspominam rodzince, że piątek jest dniem ptysiowym i nie mogłam doczekać się wyciskania tych cudeniek przez rękaw cukierniczy... Nawet kupiłam już wszystkie(oby;) potrzebne składniki. Więc po raz kolejny wyprzedziłaś mnie z wypiekami M.Roux'a ;).
omg, wyglądają genialnie! aż ślinka cieknie, a aromat fiołkowy ten ślinotok tylko zwiększa ;p
OdpowiedzUsuńwygląda pięknie!, szkoda że w Polsce tak trudno jest dostać przetwory kwiatowe, takie jak woda różana, o innych kwiatach nie wspominając:)
OdpowiedzUsuńAleż mnie kusić, by podebrać Ci choć ciut ciut tego syropu co to czeka w szafeczce na Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMajanko, baaardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńNiebieska Pistacjo, dostałam od znajomego Francuza z Paryża.
Escapade Gourmande, takie domowe eklerki nie maja się co równać z kupnymi. i takie są proste do zrobienia. tak, syrop nadał inny smak, ale odrobinę tylko.
Ka.wo, dzięki!
Kulinarne smaki, i ja, ale teraz już się najadałm:)
Aniu, dziękuję! a książka jest moją ulubioną, jesli chodzi o kulinarne:)
Olu, dziękuję!
Ago, bo kupne to się do domowych nie umywają;) bardzo dziękuję!
Chantel, dzięki.niestety chyba w Polsce ciężko coś takiego dostać.
Holgo, hehe, co za zbieg okoliczności! może następnym razem umówimy się na wspólne pieczenie z Rouxa? zgramy się wreszcie idealnie:)
M, bardzo się cieszę, że Ci się tak podobają:)
goh, też czasem odczuwam ten brak niektorych "niesamowitych" składników w Polsce.
Tili, na mnie czeka? ja czekam aż użyjesz tego lawendowego i wyczarujesz coś pysznego!:)
Pozdrawiam ciepło i miłego wieczoru!
O mój Boże! Krem fiołkowy - brzmi jak z bajki! Cudowne eklery! Tylko skąd mam wziąć syrop fiołkowy....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Aniu, wielkie dzięki! nie szukałam, ale w internecie pewnie są jakieś przepisy jak taki syrop zrobić samemu, bo kupić u nas to ciężko będzie. Albo Komarki podpytać, ona to jest fiołkowa dziewczyna:)
OdpowiedzUsuńBuziak!
A wiesz, że i ja mam ogromną ochotę na eklerki? Choć najpewniej skuszę się na te, które jakiś czas temu pokazała u siebie Ewelajna, to te Twoje kuszą jak mało co!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
fiołkowe pyszności na przywołanie wiosny... rewelacja! bardzo jestem ciekawa jak smakują :)
OdpowiedzUsuńzadziwiasz mnie kobietko :)
OdpowiedzUsuńale zdjęcia wyśmienite :)
właśnie wyciągnęłam z piekarnika Twoje muffinki z otrębami i wiśniami :) pychotki :)
Eklerki eklerkami, ale ten krem ujal mnie za serce. Czekoladki z fiolkami jadlam, ale takich ciach jeszcze nie. A chetnie bym sie skusila :)
OdpowiedzUsuńKorniczku,
OdpowiedzUsuńjesteś fenomenalna! te eklerki...
całą swą okazałością oddają Twoją wrażliwą, dziewczęcą naturę
Witam !
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu odwiedzam Twoja stronkę, jest super!
Chciałam wszystkim podpowiedzieć że syrop o smaku fiołkowym kupiłam ostatnio w MAKRO. Jest to syrop barmański firmy RIOBA.
Pozdrawiam Majka
Właśnie przymierzam się do zrobienia ptysiów .. jeszcze nigdy nie robiłam tego typu ciasta.. ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńWyglądają wspaniale :)
Oliwko, takie eklerki raz na baardzo długi czas to ogromna przyjemność!
OdpowiedzUsuńMyniolinko, nie umiem opisać smaku tego kremu, najlepiej samemu sprobować, ale są tak pyszne, że zjadłam ich o wiele za dużo:)
Zuzo, muffinka też bym wciągnęła, na dokładkę po eklerkach;)
Maggie, a czekoladki z fiołkami też niedługo powinny sie tu pojawić;) a eklerki... pyszota!
Karmelitko, pięknie dziękuję!
Majko, wielkie dzięki za namiary na syrop, mam nadzieję, że kilka osób skorzysta:)
Grażyno, to też był mój pierwszy raz z ciastem parzonym i nie ma się co obawiać:) bardzo dziękuję!
Ten krem fiolkowy jest na pewno rewelacyjny,pieknie wyglada,a eklerki w calosci przepyszne zapewne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Gosiu, pozostaje mi potrwierdzić, pyszne są.. były;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Ja bardzo chętnie umówię się na kolejny wypiek wg Rouxa, bo ptysie były (nawiązanie do Twojego ostatniego komentarza;) świetne.
OdpowiedzUsuńPozwolę nieskromnie podać linka.
http://addandmix.blogspot.com/2011/03/hollow.html
Co prawda nie są tak urocze i bajkowe jak Twoje, ale dziś postawiłam na minimalizm ;).
Holgo, nie nieskromnie, bo Twoje ptysie są urocze:)
OdpowiedzUsuńwysłałam Ci maila:)
ten... syrop... i... krem... są... PRZEUROCZE :-) kocham fioletowy, uwielbiam eklerki i po prostu jestem zauroczona :D
OdpowiedzUsuńkrem ma piękny kolor. eklerki wyglądają znakomicie
OdpowiedzUsuńKabko, baardzo mi miło, cieszę się!
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję!
Sliczne eklerki Korniczku :) Z fiolkowym kremem musza oblednie smakowac. Ja jeszcze eklerek nie robilam chociaz ciasto parzone wyglada na latwe do przygotowania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Majko, bardzo dziękuję! ciasto jest łatwe, więc wszystko przed Tobą:)
OdpowiedzUsuńbuzia!
Fiołkowe? To musi być cudowny smak i zapach. Chyba czas zaplanować kolejny wypad do Paryża. Cel główny: syrop fiołkowy.
OdpowiedzUsuńLo, może prowansalski kolega z pracy mógłby Ci przywieźć?;) a syrop... ja się zakochałam:)
OdpowiedzUsuńKorniś, książkę mam, ale ciasto eklerkowe tylko mojej mamy - zawsze - może czas to zmienić. A krem fiołkowy brzmi jak Alicji w Krainie Czarów! Czas znaleźć jakiegoś dostawcę...;)
OdpowiedzUsuńEwelajno, jak przpis sprawdzony na ciasto to nie zmieniaj:) Dostawcę mam ja, mogę porosić by syrop przywiózł, bo zapowiedział się na kwiecień-maj, że przyjedzie z Paryżewa;)
OdpowiedzUsuńodkąd raz (i to dość dawno temu, właściwie szkoda) zrobiłam własne eklery i ptysie, nigdy już ich nie kupiłam - ich samodzielne zrobienie jest o wiele mniej pracochłonne niż by się mogło wydawać, prawda? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMajko, kolejny razsprawdza się, że domowe najlepsze i choć zawsze to trochę dłużej niż pójśc i kupić, smak wynagradza wszystko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!