Świetne dla wegetarian, bo bogate w białko kotleciki warzywne z dodatkiem quinoa, zwanej także złotem Inków, która bogata jest w wiele witamin, minerałów i innych dobroczynnych składników. Kotleciki podane z jogurtowym sosem tzatziki i chlebkami pita przywołają lato w środku (niekończącej się) zimy. Przepis oryginalny tu. Polecam!
Składniki na 16 małych kotlecików
1/2 szklanki quinoa (komosy ryżowej)
1 marchewka
6 cebulek dymek
2 puszki (każda po 400g) mieszanki 4 odmian fasoli
1 jajko lekko roztrzepane
sól, pieprz, ostra papryka i kumin do smaku
bułka tarta
Quinoa płuczemy i wrzucamy do gotującej się wody (1 szklanka). Gotujemy na małym ogniu przez około 15 minut, aż większa część wody zostanie wchłonięta, zdejmujemy z gazu, przykrywamy i odstawiamy do wchłonięcia płynu i wystygnięcia.
Marchewkę kroimy w półplasterki a dymkę siekamy. Wszystkie składniki, oprócz bułki tartej przekładamy do malaksera i miksujemy na niezbyt gładką masę. Dodajemy bułkę tartą, by zagęścić masę. Jeśli będzie zbyt rzadka i lepiąca się do rąk, wstawiamy ją na 10 minut do lodówki.
Wilgotnymi dłońmi formujemy małe kotleciki, które smażymy do zrumienienia na niewielkim ogniu. Podajemy z ulubionymi dodatkami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Fajnie wyglądają, mogłyby z powodzeniem zastąpić kotlety mielone.
OdpowiedzUsuńU mnie znów wiosna wychyla zieloną głowę :)
lubię te Twoje niecodzienne obiady.
OdpowiedzUsuńFajne te kotleciki Korniczku! A ja jeszcze quinoa nie próbowałam. Bardzo jestem ciekawa takich kotlecików.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam CIę:)
Fajny pomysł! Jestem ogromną fanką kotletów wege :)
OdpowiedzUsuńo takie kotleciki to proszę , Proszę Naszej Kochanej Marci , wysłać Alci na kolacje dziś oczywiście
OdpowiedzUsuńNie dość ,że ładne , to zdrowe i na bank pychota
No tak, przyznaję, pyszne są. Robię bardzo, bardzo podobne, nawet z tym samym zestawem warzyw + seler! I z moja ukochaną quinoa. Na zdrowie!
OdpowiedzUsuńUsagi, oczywiście że tak, czasem lepiej zjeść warzywne niż mięsne, nawet jeśli tylko dla odmiany:) u mnie wiosna chyba też powoli nadchodzi.
OdpowiedzUsuńAsiejko, wielkie dzięki i zapraszam na obiad:)
Majanko, ja już od jakiegoś czasu chciałam ją kupić i wypróbowac i wreszcie dorwałam. W kotlecikach jej nie czuć, ale mam jeszcze kilka dań i sałatek do przetestowania:)
Fuchsiu, ja też, ja też!
Alciu, pyszne, pyszne, i to na tyle, że już pożarte:) Ale następną porcję to już Ci będę musiała podesłać!
Kingo, o, no to fajowo, mi bardzo smakowały i jeszcze nie raz zagoszczą u nas
Pozdrawiam ciepło!
Quinoa to złoto wciąż przeze mnie nie odkryte. Ciekawa jestem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Uwielbiam quinoa. Te kotleciki bardzo mi się podobają. Świetny przepis.
OdpowiedzUsuńOliwko, też mam wiele jeszcze nieodkrytych... ale cieszę sie, bo gdybym wszystko zbyt szybko odkryła, to chyba większa częśc kuchennych ekperymentow nie sprawiałaby tyle radości
OdpowiedzUsuńLo, bardzo się cieszę, że moje kotleciki Ci się podobają:)
I znów dowiaduję się o istnieniu nowego nieznanego mi składnika - quinoa. Ciekawi mnie bardzo jak smakuje.
OdpowiedzUsuńhttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Korniczku, wyglądają na przepyszne :) Jak tylko dopadnę w sklepie komosę, to z pewnością je zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Jakie fajne wegedanie. Uwilebiam kotlety z różnych rzeczy, tylko nie mięsa :)
OdpowiedzUsuńMopsie, ja lubię odkrywanie takich nieznanych składników, w szczególności, gdy dzięki nim otrzymuję smaczny obiad;)
OdpowiedzUsuńEve, polecam, z dodatkami warzywnymi, sosem i pitami są takie słonecznie pyszne:)
Kuchareczxko, ja z mięsa nie jadam, ale warzywne kotleciki to mistrzostwo świata:)
ooo, ciekawe, coś dla mnie. wegetarianką akurat nie jestem, ale mięsa nie lubię :)
OdpowiedzUsuńZuzo, a ja jestem i mięsa też nie lubię:)
OdpowiedzUsuń