Stollen spirals

niedziela, 18 grudnia 2011

Stollen spirals

Nie wiem, czy to przypadłość wszystkich blogerów, ale ostatnio często zdarzało mi się czytać blogowe notki zatytułowane "to nie jest pożegnalna notka, nie chce zamykać bloga, ale muszę odpocząć". Myślałam, że mnie to nie dotyczy. A jednak...
Zmęczenie materiału. Tak chyba mogłabym określić to, co działo się ze mną przez ostatni miesiąc. O ile jeszcze zdarzało mi się gotować czy piec, zrobienie zdjęcia i dodanie wpisu na blogu stawało się jednak czymś awykonalnym. Choć głowa była pełna pomysłów, blogowy świat i setki oglądanych codziennie przepisów przytłaczały mnie. 

Ale chyba wracam, powoli. Ale zaczęło mi brakować codziennych wędrówek po blogach i radości dzielenia się z innymi tym, co się samemu przygotowało. Nie obiecuję dawnej aktywności, ale postaram się więcej Was i bloga nie zaniedbywać:)

Dlatego dziś przedświąteczna propozycja dla łasuchów - stollenowe ślimaki. Jeśli Wam (jak i mi) zawsze marzyło się upieczenia niemieckiej strucli stollen, jednak nigdy (jak i mi) Wam się to nie udało, mam dla Was coś równie pysznego. Drożdżowe ślimaki, które przypominać mają to tradycyjne ciasto, choć są szybsze w wykonaniu. Delikatne, miękkie ciasto wypełnione bakaliami i marcepanem to świetna propozycja, by wprowadzić się w świąteczny nastrój. Przepis zmodyfikowany przeze mnie pochodzi z tej strony.
Składniki na 18 bułek

1 pomarańcz
4 łyżki Cointrau lub innego likieru pomarańczowego
100 g suszonej żurawiny
100 g kandyzowanych skórek z cytrusów lub mieszanki suszonych owoców egzotycznych
100 g niesolonych pistacji, posiekanej
550 g mąki pszennej
20 g drożdży
250 ml mleka
85 g cukru
szczypta soli
85 g masła
1 jajko
1/3 łyżeczki gałki muszkatołowej
150 g marcepanu
1/4 szklanki mleka
1/2 szklanki cukru pudru

Skórkę z pomarańczy ścieramy do miseczki, dodajemy sok z połowy pomarańczy i likier. Dodajemy żurawinę, kandyzowane skórki, mieszamy i odstawiamy. 

Przygotowujemy zaczyn - drożdże rozkruszamy, dodajemy odrobinę mąki, cukru, zalewamy małą ilością mleka i mieszamy do połączenia składników. Odstawiamy w ciepłe miejsce, by zaczyn zaczął pracować.

Do miski wsypujemy mąkę cukier, dodajemy gałkę muszkatołową i wlewamy zaczyn. Zaczynamy miksować na niskich obrotach. Dodajemy mleko oraz roztrzepane jajko. Na koniec dodajemy roztopione masło i szczyptę soli. Całość miksujemy, by ciasto było miękkie i nie lepiące się do rąk. Gotowe przekładamy do natłuszczonej miski, przykrywamy i odstawiamy na około 1 godzinę, by podwoiło objętość.

Wyrośnięte ciasto wałkujemy na placek o wymiarach 17x80 cm na podsypanym mąką blacie. Na całej długości układamy namoczone bakalie, posypujemy pistacjami, zostawiając przy jednym z brzegów margines ok. 3cm. 
Masę marcepanową wałkujemy rękoma na wałeczek o długości takiej, jak dłuższy bok ciasta. Układamy około 4 cm od brzegu. Zwijamy ciasto w rulon, sklejamy bok i tniemy na około 4 cm bułeczki. Układamy w blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia, tak, by bułki nie stykały się ze sobą (jeszcze urosną).
 Przykrywamy i zostawiamy na 1 godzinę do wyrośnięcia.

Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni. Bułeczki smarujemy mlekiem i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy 15-20 minut, aż zezłocą się na wierzchu. Wyjmujemy do przestygnięcia.

Lukier przygotowujemy mieszając cukier puder z odrobina wody. Polewamy nim bułki, po wierzchu można posypać posiekanymi pistacjami lub kandyzowaną skórką pomarańczową.

12 komentarzy

  1. Cieszę się Korniczku,że jesteś. Czasami tak jest,że potrzebujemy wytchnienia, a fajnie tak potem wrócić:)

    A ślimaki stollenowe wyglądają obłędnie!:)
    Pozdrowienia:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiecham się na Twój powrót i częstuje ślimaczkami, bo na pewno wyśmienite:). A stollen już za mną - oczekuje na Wigilię:)
    Pozdrawiam Cie, Korniś, gorąco i już teraz wszystkiego najpiękniejszego na Boże Narodzenie Ci życzę! Dużo energii! Niekoniecznie na blogu - przede wszystkim w życiu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamilo, ciesze się, że Ci się podoba:)

    Madziu, miło mi czytać to, co piszesz i faktycznie fajnie wrócić:) buziaki!

    Ewelinko, ah, jak zobaczyłam Twój stollen to chciałam lecieć go piec. Co roku chcę, by gościł na moim stole, ale przegrywam z tradycyjnymi pomysłami Mamy typu makowiec i piernik), więc wybrałam te bułki na pocieszenie:)
    Również ślę pozdrowienia i moc uścisków. Mam nadzieję, że świąteczny magiczny nastrój już Cię dopadł od razu człowiekowi jakoś tak cieplej na sercu, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
  4. miałam ostatnio podobny okres. Po tak długiej nieobecności na blogu i braku codziennego rytuału podglądania poczynań innych nie wiedziałam od czego zacząć. Tyle się tego nazbierało pod moją nieobecność! powoli nadrabiam zaległości, a w głowie aż huczy od nowych pomysłów... Twój blog jest inspirujący i bardzo lubię tu zaglądać, więc nie opuszczaj nas :( przepyszne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne bułeczki ;] Co prawda Stollen zdarzyło mi się raz popełnić i w sumie warto byłoby to powtórzyć (przypomniałaś mi o niej! ^^), ale takie maluszki, krewniaczki niemieckiej strucli są bardzo obiecującą alternatywą :D
    A przerwą i zmniejszoną aktywnością na blogu się nie przejmuj, w końcu blog powinien być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie znów Cię widzieć - czytać:)
    Faktycznie kilka razy przymierzałam sie już do stollen, ale zawsze coś... bułeczki to fajna alternatywa i są tak rozkosznie piękne!!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. DaisyDukes, bardzo dziękuję za miłe słowa. Postaram się:)

    Toczko, polecam bułeczki, ciekawe czy smakują podobnie jak prawdziwy stollen:) będę musiała wkrótce i ja zabrać się za struclę:)

    Asiu, dziękuję! też mam to "zawsze coś":)
    i ja pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem Cię, Korniku, doskonale. Tyle tylko, że moja słabsza blogowa forma trwa już od maja chyba. Zawsze myślałam, że to będzie taki trwały, radosny punkt mojego życia, a tu proszę: w zeszłym roku 140 wpisów, a w tym ledwie 70. I dokładnie o tyle mniej zabawy w kuchni. Mam nadzieję, że nowy rok przyniesie mi nową porcję zapału i chęci. Póki co wracam do regularnego przeglądania i komentowania blogów. Taki mały kroczek na przód...

    Bułeczki są świetne, chętnie bym sobie zjadła taką, na jutrzejsze śniadanie na przykład (uwielbiam planować kolejne posiłki...).

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. piekny "powrót" :) super bułeczki.

    OdpowiedzUsuń
  10. korniku, to jest jedyny blog kuli, ktory 100% pokrywa sie z moimi smakami! moze tylko kilka przepisow więcej na jakies pysznosci z przetworzoną soją, tofu itp. ale i tak jest super! pisz więcej i częściej, ale tylko z przyjemnością :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Oliwko, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powrotu zapału i chęci oraz głowy pełnej pomysłów kulinarnych:)
    Co do planowania, to ja właśnie w drugą stronę, raczej na freestajlu, ostatnio wpadłam do domu po pracy i stwierdziłam, że muszę upiec chleb:)

    Bernadeto, dziękuję!

    at, bardzo miło mi to czytać, bardzo. A do tofu się przymierzam, obiecuję, że coś wkrótce z nim zmajstruję:)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Skrobniesz coś? Dziękuję!