Dyniowe kopytka z masłem szałwiowym

piątek, 8 października 2010

Dyniowe kopytka z masłem szałwiowym

Wypatrzyłam ten przepis w "Zwierciadle" i miałam na niego dużą ochotę. I muszę przyznać, że dawno nic w kuchni nie było takie nieznośne jak te kopytka:) Ilość mąki, którą musiałam dosypać była spora, a i tak ciasto się lepiło, przyklejało się do blatu i nie chciało się uformować. Nie wiem czy to kwestia rodzaju dyni, czy zastąpienia mąki orkiszowej pełnoziarnistą. Ostatecznie wygrałam, kopytka wyszły smaczne, ale przepis polecam tym, którzy lubią wyzwania;)
Składniki na 5 porcji

Składniki na kopytka:
900 g dyni piżmowej
500 g mąki pszennej + do podsypania
1/2 łyżeczki soli

Składniki na sos:
50 g masła
10-12 listków szałwii
1/3 łyżeczki pieprzu

Dynię obieramy, kroimy w kostkę i pieczemy aż zmięknie. Po wystudzeniu miksujemy na pulpę.

Do puree z dyni dodajemy mąkę i sól. Wyrabiamy elastyczne ciasto (w razie potrzeby dosypując mąkę), przekładamy na oprószony mąką blat i formujemy wałeczki o grubości 1-1,5 cm. Kroimy poprzecznie kopytka, odciskamy wzór widelcem.
W garnku gotujemy wodę, dodajemy łyżkę oliwy i wrzucamy porcjami kopytka na wrzątek. Gotujemy do wypłynięcia, odcedzamy i przekładamy na talerze.

Masło roztapiamy na patelni, dodajemy listki szałwii i smażymy je na chrupko. Polewamy kopytka sosem maślanym,posypujemy pieprzem i posypujemy startym parmezanem.

20 komentarzy

  1. A to bardzo ciekawe kopytka! Lubię takie nowości:)
    Pozdrowienia,miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. też napotkałam na ten przepis, właśnie w "Zwierciadle" ;]
    i również miałam na nie nieziemską ochotę, ale... jedyna moja dynia się popsuła! myślałam, że sobie strzelę kulkę.
    ale przynajmniej zaspokoję się oglądając Twoją wersję na tych pięknych fotografiach ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, czasami wlasnie tak jest z przepisami z gazet! ale gratuluje silnej woli i swietnie wygladajacyh kopytek!

    OdpowiedzUsuń
  4. A wiesz co? To pewnie jak z ziemniakami. Ja np. używam takiego rodzaju ziemniaków, że przy kopytkach oszaleć można. I już się nauczyłam, że muszę je ugotować dzień wcześniej i rozgnieść widelcem albo tłuczkiem, w żadnym wypadku nie miksować. I wtedy jest ok.

    Ale jeśli są choć odrobinę ciepłe, albo jeśli ej zmiksuję to potem sypię tej mąki i sypię i klnę, na czym świat stoi :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Korniczku, skradłaś mi potrawę...Dzisiaj robię.
    Twoje wygladają pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano, mi smakowało:)

    Majanko, ja też lubię eksperymenty, dlatego wypróbowałam:)
    Miłego również!

    Cudawianki, ba, nawet i z przepisami z książek czasami tak jest. Dziękuję, warto było trochę się pomęczyć:)

    Usagi, człowiek sie uczy na błędach więc przy następnej okazji nie będę miksować a i wypróbuję Twój sposób i dynię ugotuję dzień wcześniej. Dzięki bardzo!

    Amber, hihi to powodzenia i smacznego! czekam na wpis u Ciebie:)

    Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
  7. super wyglądają takie pyszne kolory na talerzu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pyszne muszą być! Wklejam w zakładki do zrobienia!
    Lubię wyzwania, chociaż strasznie się denerwuję, jak mi przepis nie wyjdzie :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Paulo, ja bardzo lubię takie kolorowe:)

    Sisters4cooking, ja też się denerwuję w takich sytuacjach, chociaż z drugiej strony to dobry trening dla takich nerwowców jak ja:)
    Cieszę się, że danko się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj tam, nieznośne. Ważne, że efekt smaczny! Choć przez ową nieznośność wciąż mam awersję do ciasta kruchego... Ale może zawsze trafiam na złe przepisy?

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Korniku, moze zamiast gotowac dynie, sprobuj ja upiec w piekarniku? Ja wlasnie tak robie, purée z dyni jest wtedy mniej mokre, a ciasto sie tak mocno nie klei. Robie te kopytka wedlug przepisu Kikkery z galerii potraw i sa swietne. Poza tym przy okazji pieke sobie wiecej dyni i robie z niej szybka salatke.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oliwko,

    Miss_coco, jak to się mówi "mądry Polak po szkodzie":) znalazłam (po upichceniu swoich kopytek) ten sam przepis na innym blogu i też był z nimi problem,który został rozwiązany własnie przez upieczenie dyni. Następnym razem tak zrobię, dzięki za radę:)

    OdpowiedzUsuń
  13. za dynią nie przepadam, ale pomysł na sos chętnie wykorzystam do zwykłych kopytek

    OdpowiedzUsuń
  14. korniku, uwielbiam kopytka! Jadłam tylko takie tradycyjne. Chętnie bym spróbowała Twoich dyniowych, lubie takie nowe smaki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu, w sumie tej dyni to tak super jakoś nie czuć, kolorek za to świetny. A zwykłe kopytka z takim sosikiem też muszą być smaczne:)

    Kuchareczko, a to polecam!

    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  16. Mniam mniam.. Dyniowe kopytka należą do mojego stałego jadłospisu, gdy jest sezon na te pyszne warzywka.. Hehe i muszę przyznać, że za pierwszym razem miałem dokładnie taki sam problem: mąki musiałem dać prawie dwa razy więcej, niż w przepisie. Choć u mnie zawiniła sama dynia - sama w sobie miała bardzo dużo wody;(( Ale nauczony swoimi wpadkami, taż piekę dynię, i właśnie z takiej gnocchi wychodzą najlepsze..
    Btw, pięknie podałaś swoje kluseczki:)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Spencerze, no właśnie też dosypałam prawie drugie tyle mąki:) i teraz już też wiem, że i u mnie problemem była dynia:)
    bardzo dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  18. Mniam,
    lubię kopytka z dynią.
    Robiłam już w tym roczku:D

    OdpowiedzUsuń
  19. Olciaky, mam nadzieję, że nie były tak marudne jak moje!;)

    OdpowiedzUsuń

Skrobniesz coś? Dziękuję!