Wypatrzyłam ten przepis w "Zwierciadle" i miałam na niego dużą ochotę. I muszę przyznać, że dawno nic w kuchni nie było takie nieznośne jak te kopytka:) Ilość mąki, którą musiałam dosypać była spora, a i tak ciasto się lepiło, przyklejało się do blatu i nie chciało się uformować. Nie wiem czy to kwestia rodzaju dyni, czy zastąpienia mąki orkiszowej pełnoziarnistą. Ostatecznie wygrałam, kopytka wyszły smaczne, ale przepis polecam tym, którzy lubią wyzwania;)
Składniki na 5 porcji
Składniki na kopytka:
900 g dyni piżmowej
500 g mąki pszennej + do podsypania
1/2 łyżeczki soli
Składniki na sos:
50 g masła
10-12 listków szałwii
1/3 łyżeczki pieprzu
Dynię obieramy, kroimy w kostkę i pieczemy aż zmięknie. Po wystudzeniu miksujemy na pulpę.
Do puree z dyni dodajemy mąkę i sól. Wyrabiamy elastyczne ciasto (w razie potrzeby dosypując mąkę), przekładamy na oprószony mąką blat i formujemy wałeczki o grubości 1-1,5 cm. Kroimy poprzecznie kopytka, odciskamy wzór widelcem.
W garnku gotujemy wodę, dodajemy łyżkę oliwy i wrzucamy porcjami kopytka na wrzątek. Gotujemy do wypłynięcia, odcedzamy i przekładamy na talerze.
Masło roztapiamy na patelni, dodajemy listki szałwii i smażymy je na chrupko. Polewamy kopytka sosem maślanym,posypujemy pieprzem i posypujemy startym parmezanem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
To musi być przepyszne!
OdpowiedzUsuńA to bardzo ciekawe kopytka! Lubię takie nowości:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,miłego dnia:)
też napotkałam na ten przepis, właśnie w "Zwierciadle" ;]
OdpowiedzUsuńi również miałam na nie nieziemską ochotę, ale... jedyna moja dynia się popsuła! myślałam, że sobie strzelę kulkę.
ale przynajmniej zaspokoję się oglądając Twoją wersję na tych pięknych fotografiach ;]
oj, czasami wlasnie tak jest z przepisami z gazet! ale gratuluje silnej woli i swietnie wygladajacyh kopytek!
OdpowiedzUsuńA wiesz co? To pewnie jak z ziemniakami. Ja np. używam takiego rodzaju ziemniaków, że przy kopytkach oszaleć można. I już się nauczyłam, że muszę je ugotować dzień wcześniej i rozgnieść widelcem albo tłuczkiem, w żadnym wypadku nie miksować. I wtedy jest ok.
OdpowiedzUsuńAle jeśli są choć odrobinę ciepłe, albo jeśli ej zmiksuję to potem sypię tej mąki i sypię i klnę, na czym świat stoi :)
Pozdrawiam
Korniczku, skradłaś mi potrawę...Dzisiaj robię.
OdpowiedzUsuńTwoje wygladają pysznie!
Ano, mi smakowało:)
OdpowiedzUsuńMajanko, ja też lubię eksperymenty, dlatego wypróbowałam:)
Miłego również!
Cudawianki, ba, nawet i z przepisami z książek czasami tak jest. Dziękuję, warto było trochę się pomęczyć:)
Usagi, człowiek sie uczy na błędach więc przy następnej okazji nie będę miksować a i wypróbuję Twój sposób i dynię ugotuję dzień wcześniej. Dzięki bardzo!
Amber, hihi to powodzenia i smacznego! czekam na wpis u Ciebie:)
Pozdrówki!
super wyglądają takie pyszne kolory na talerzu :)
OdpowiedzUsuńPyszne muszą być! Wklejam w zakładki do zrobienia!
OdpowiedzUsuńLubię wyzwania, chociaż strasznie się denerwuję, jak mi przepis nie wyjdzie :/
Paulo, ja bardzo lubię takie kolorowe:)
OdpowiedzUsuńSisters4cooking, ja też się denerwuję w takich sytuacjach, chociaż z drugiej strony to dobry trening dla takich nerwowców jak ja:)
Cieszę się, że danko się podoba!
Oj tam, nieznośne. Ważne, że efekt smaczny! Choć przez ową nieznośność wciąż mam awersję do ciasta kruchego... Ale może zawsze trafiam na złe przepisy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Korniku, moze zamiast gotowac dynie, sprobuj ja upiec w piekarniku? Ja wlasnie tak robie, purée z dyni jest wtedy mniej mokre, a ciasto sie tak mocno nie klei. Robie te kopytka wedlug przepisu Kikkery z galerii potraw i sa swietne. Poza tym przy okazji pieke sobie wiecej dyni i robie z niej szybka salatke.
OdpowiedzUsuńOliwko,
OdpowiedzUsuńMiss_coco, jak to się mówi "mądry Polak po szkodzie":) znalazłam (po upichceniu swoich kopytek) ten sam przepis na innym blogu i też był z nimi problem,który został rozwiązany własnie przez upieczenie dyni. Następnym razem tak zrobię, dzięki za radę:)
za dynią nie przepadam, ale pomysł na sos chętnie wykorzystam do zwykłych kopytek
OdpowiedzUsuńkorniku, uwielbiam kopytka! Jadłam tylko takie tradycyjne. Chętnie bym spróbowała Twoich dyniowych, lubie takie nowe smaki :)
OdpowiedzUsuńKasiu, w sumie tej dyni to tak super jakoś nie czuć, kolorek za to świetny. A zwykłe kopytka z takim sosikiem też muszą być smaczne:)
OdpowiedzUsuńKuchareczko, a to polecam!
Miłego wieczoru!
Mniam mniam.. Dyniowe kopytka należą do mojego stałego jadłospisu, gdy jest sezon na te pyszne warzywka.. Hehe i muszę przyznać, że za pierwszym razem miałem dokładnie taki sam problem: mąki musiałem dać prawie dwa razy więcej, niż w przepisie. Choć u mnie zawiniła sama dynia - sama w sobie miała bardzo dużo wody;(( Ale nauczony swoimi wpadkami, taż piekę dynię, i właśnie z takiej gnocchi wychodzą najlepsze..
OdpowiedzUsuńBtw, pięknie podałaś swoje kluseczki:)))
Spencerze, no właśnie też dosypałam prawie drugie tyle mąki:) i teraz już też wiem, że i u mnie problemem była dynia:)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję!
Mniam,
OdpowiedzUsuńlubię kopytka z dynią.
Robiłam już w tym roczku:D
Olciaky, mam nadzieję, że nie były tak marudne jak moje!;)
OdpowiedzUsuń